Rozdział V
"Szczęśliwe
dni"
10 listopad
2004
Odstawiła
wazon na spora komodę przy ścianie. Wciąż uśmiechneła się do siebie. Nie mogła uwierzyć,
że przysłał jej kwiaty.
Przez resztę
dnia próbowała skupić się na pracy, co niestety marnie jej wychodziło, gdy
tylko spojrzała na białe róże. W końcu o 13 zerwała się jak nigdy i poszła do
Ruth zjeść coś i oderwać się trochę od i tak nieidącej jej roboty.
Usiadła
jak zwykle przy barze.
-Hermiono…-
powiedziała zszokowana Ruth patrząc na nią- Wyglądasz przepięknie. I ten uśmiech.
-Oh
Ruth… tak się nareszcie czuje- odpwowiedział zabierając się od razu do jedzenia
naleśników.
-Cały
czas jesteś piękna
Tych
słów nie wypowiedziała kobieta. Usłyszała je za sobą i od razu się odwróciła.
Draco uśmiechał się do niej szczerze i poklepał miejsce obok siebie na kanapie
przy stoliku. Zadowolona wzięła swój talerz w dłonie i podeszła do niego.
-Skąd
możesz wiedzieć? Nigdy nie widziałeś mnie od razu po przebudzeniu- zachichotała
wesoło a w jego oczach dostrzegła dziwny błysk.
***
Patrzył
wciąż na nią. W duchu nie marzył o niczym innym by móc budzić się koło jej boku
każdego poranka.
-Dobre
te naleśniki?- Zapytał po chwili patrząc na jej talerz.
-Najlepsze.
Ruth gotuje przepysznie. Jest najlepszą kucharką pod słońcem- powiedziała to
zerkając na kobietę i uśmiechnęła się do niej ciepło- Spróbuj- powiedziała
podsuwając widelec pod jego usta.
Chciała
go karmić? Podobał mu się ten pomysł i od razu wziął w usta słodki smakołyk.
Mmm musiał przyznać, że były przepyszne i lepszych w swoim życiu nie jadł.
-Cudowne…-
zamruczał patrząc jej w oczy.
Zarumieniła
się i szybko odwróciła wzrok a on szczęśliwy spojrzał za ogromne okno bufetu.
Niedaleko wejścia stał Wesley, który z wściekłością patrzył na niego.
Uśmiechnął się szeroko obejmując ja delikatnie ramieniem a ona podała mu
kolejny kawałek naleśnika.
Kipiał
cały ze złości. Widać było, że miał ogromną ochotę go udusić, ale powstrzymywała
go zbyt duża ilość ludzi w Ministerstwie. Nie przejmował się nim jednak i
wrócił do rozmowy z nią.
-Jadam
tu codziennie… kiepska ze mnie kucharka a Ruth wciąż dba żebym jadła- uśmiecha
się zawstydzona.
- Ja
będąc w Paryżu nauczyłem się gotować, bo nie miał, kto za mnie tego zrobić-
powiedział przegarniając jej włosy z policzka.
-W domu
żyje na kawie albo kanapkach- zachichotała sama z siebie.
-
Chętnie nauczę cie gotować… może być zabawnie- zaśmiał się głośno.
Zmierzyła
go wzrokiem- Nie pogrywaj sobie ze mną Malfoy- powiedziała i po chwili
zawtórowała mu swoim śmiechem.
- To,
co w sobotę u ciebie?
Spojrzał
na niego i zaczęła widocznie się zastanawiać. Bał się, że odmówi i przestraszy
się go. Przyglądał się jej próbując wyłapać z niej coś szybko.
Nagle
nieśmiało pokiwała swoją głową- W sobotę u mnie- powtórzyła odkładając swój pusty
już talerzyk.
Nie
mógł oprzeć się wrażeniu, że to będzie wspaniały wieczór.
- O 17?
Pasuje ci zapytał a ona po raz kolejny pokiwała głową.
- No to
jesteśmy umówieni…- powiedział szczerząc się jak głupi. Naprawdę zaczął
wierzyć, że wszystko między nimi się ułoży.
***
Nie
mogła uwierzyć w to, co właśnie powiedziała. Właśnie zgodziła się… na randkę z
Malfoyem. Na Merlina. Ona już naprawdę zwariowała. A może i nie? Draco był
przecież bardzo miły i ten jego wzrok. Gdy zadawał jej to pytanie wydawał się
być taki przerażony… i słodki… niewinny.
Granger!!!
Wrzasnęła sama na siebie w swojej głowie. O czym ty myślisz
dziewczyno-pomyślała i zachichotała nagle.
-Czyżbym
cię rozbawił Mionko?- Zapytał zadowolony głaszcząc ją po policzku.
-Nie…-
powiedziała uśmiechając się niewinnie- Muszę wrócić do pracy Draco…-
powiedziała i złożyła na jego policzku czuły pocałunek. Zobaczyła jak odkrywa
swoje śnieżno białe zęby w uroczym i trochę nieśmiałym uśmiechu.
-Do
zobaczenia-powiedział a ona machając mu wyszła z bufetu i powędrowała do
swojego gabinetu.
Dość
szybko znalazła się w departamencie i bez zastanowienia weszła do siebie.
Zamarła… Ron siedział na jej fotelu patrząc wściekle na bilecik od róż.
-Dlaczego
wolisz go ode mnie? Pieniądze? Imponuje ci nimi? Dlaczego wolisz jego? Czy nie
widzisz ile dla ciebie chce poświęcić skarbie?- Spojrzał na nią spode łba
-Co ty
tu robisz?- Zapytała przestraszona widząc jego złość.
-Zostaw
go… wróć do mnie… Mionko…- wymamrotał.
Stała w
bezruchu. Niewiedziała, co ma zrobić. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Nie
wiedziała, do czego mógł być zdolny.
-Nie jestem,
z Draco… po drugie to nie twoja sprawa Wesley. Wróć do Lavender. To twoja żona-
starała się zachować spokój.
Nagle
poderwał się z miejsca. Wolnym krokiem podszedł do niej przegarniając swoje
rude włosy- Wczoraj powiedziałem jej, że to koniec i nie chcę z nią być, bo
kocham Ciebie… i tylko ciebie Hermiono…- wyszeptał patrząc jej w oczy.
Odsunęła
się o krok do tyłu, przez co on się zatrzymał.
-Mionko…
błagam cię zacisnął pięść, którą trzymał w dole. Podszedł do niej bliżej.
Zrobiła kolejny krok, przez co wpadła na drzwi.
To
koniec… była zgubiona. Nie miała szansy ucieczki. Przysunął się do niej bliżej
i oparł dłonie o drzwi patrząc wciąż w jej oczy. Wsunął delikatnie swoją dłoń w
jej włosy i zaczął się nimi bawić. Zadrżała delikatnie pod jego dotykiem. Nie
był to jednak miły dreszczyk. Chciała uciec… Chciałaby ktoś inny trzymał ją tak
w ramionach. I teraz zaczęła sobie zdawać sprawę, że te słowa wołałaby usłyszeć
od kogoś innego… Od Draco…
-Kocham
cię wyszeptał- Rozwodzę się, z Lavender. Ty zerwiesz kontakt z Malfoyem i znów
będziemy szczęśliwi kochanie…- zamruczał przy jej ustach.
Po jej
policzkach zaczęły spływać łzy. Zaczęła się go brzydzić. Zamknęła oczy byle by
tylko na niego nie patrzeć.
-Odejdź
ode mnie… nie chcę cie… Nie kocham już cię. A przynajmniej staram się z ciebie
wyleczyć Ron… Między nami nic już nie będzie. Nie było od pięciu lat, kiedy
zakończyłeś nasz nieszczęsny związek.
Otworzyła
oczy, ale widząc jego wzrok na sobie szybko go odwróciła i spojrzała na swoje
splecione dłonie.
-Zapomnij
o mnie… Tak jak ja powoli zapominam o tobie- powiedziała to a przed sobą miała
cudowne niebieskie oczy blondyna…
- Ćśś…
cichutko skarbie…- wyszeptał i przysunął się do niej mocniej kładąc jedną dłoń
nisko na jej plecach a drugą podniósł wyżej jej podbródek i złożył delikatny
pocałunek na jej ustach…, który powoli przerodził się z czasem w namiętny wręcz
brutalny gwałt na jej jedwabnych wargach...
Zanim odniosę się do treści mam dla cb literówkę która najbardziej "Spojrzał na niego..." hehe to mnie nawet rozbawiło :D. Kolejna rzecz, która przeszkadza trochę w czytaniu, a przynajmniej mi, to to że wymówione treści zlewają się z narracją. W dużych stopniu to ci się zdarza a szczególnie to razi gdy zaczynasz od myślnika, wypowiedź, narracja, myślnik, wypowiedź i znowu narracja. Między wypowiedzią a narracją brak mi myślnika. Nie zawsze zapominasz no ale!
OdpowiedzUsuńA teraz do treści. Słodziutko jest, a przynajmniej między Draco a Mioną. A co do Rona to mam ochotę go zamordować! Jak on może być taki, taki bucowaty i idiotyczny za razem. Szczyt chamstwa i debilizmu.
Czekam na newsa i mam nadzieje, że tak samo szybkiego jak rozdział 5.
Ron jest obrzydliwy, chamski i mam nadzieję że wkońcu skończy pod mostem za zabawę cudzymi uczuciami:) Rozdział swietny:)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod tym co napisałaś. Niech Ron skończy pod mostem najlepiej z jakimiś dużymi włochatymi pająkami ;D
UsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:);*
Ron odpusc sobie najlepiej sie usun ;)
OdpowiedzUsuńoj slodko slodko dramione sie rozkreca ;*
Mika
tak jak napisałam w poprzednim kom. Ron to dupek. Alice.M
OdpowiedzUsuńRON.TO.DUPEK.I.WSZYSTKO.CO.NAJGORSZE.
OdpowiedzUsuńTylko Draco. <3
emikomidori.