niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział II

Rozdział II
"Maskarada"
31 październik 2004
                Stała w swojej sypialni dokańczając delikatny makijaż. Jej czarna suknia do ziemi z lekkiego zwiewnego materiału idealnie otulała jej ciało.
                -Jeszcze tylko torebka....-Mruknęła do siebie i rozejrzała się szybko po sypialni. Wzięła do ręki malutką kopertówkę. Wyciągnęła swoją różdżkę i wyczarowała na swojej twarzy piękną maskę z niewielkimi piórami po bokach. Miała ona również czarny kolor z wyjątkiem złotych obramowań wokół oczu. Spojrzała na siebie.
                Nie jest tak źle Granger- pomyślała i uśmiechnęła się sama do siebie i chwilę potem aportowała się do Ministerstwa gdzie odbywał się wielki bal dla pracowników i ich rodzin z okazji Hallowen.
                Ministerstwo było dokładnie przystrojone i w niczym nie przypominało pomieszczenia, w którym przebywała codziennie. Po bokach były ustawione okrągłe stoły a w centralnej części stał ogromny podest, na którym była ustawiona wielka orkiestra. Pogrywali oni cichutko na powitanie wszystkich gości.
                Rozejrzała się po całej sali. Nie wiedziała, dlaczego postanowiła się wybrać na ten bal. Może, dlatego że miała juz dosyć siedzenia w czterech ścianach swojego mieszkania? Podeszłą do ogromnej listy z nazwiskami by znaleźć swój stolik.

- H.J. Granger- NUMER 25-
                Rozglądała się szybko i po chwili znalazła się przy swoim stoliku. Siedziało przy nim kilka innym pracowników z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Ona jedyna była sama.  Westchnęła cicho w duchu. Była samotna. Bardzo samotna, ale Niechciała niczego na siłę. Pomimo tego, że tego pragnęła. Nagle po całej sali rozległ się głos Kingsleya.
                -Z ogromną radością witam wszystkich przybyłych na dzisiejszy bal. Mam nadzieję, że pomoże wam to ochłonąć trochę od problemów dnia codziennego i nareszcie wybawić się do białego rana. A teraz życzę wszystkim samczego. Kolacje podano.
                Kiedy słowa zapadły na stole pojawiły się przeróżne pyszności. Spojrzała na niego szybko i nałożyła sobie odrobinę sałatki.
                Ludzie śmiali się i rozmawiali zajadając wszystkimi smakołykami. Gdy było widać, że są najedzeni po sali szybko rozniósł się głos Ministra, którego dzięki zaklęciu "Sonorus" zwiększył jego siłę.
                -Orkiestra, muzyka!- Powiedział a z instrumentów dzięki wspaniałym wykonawcą roznosiła się cudowna melodia.
                Hermiona zamknęła oczy i z czystą rozkoszą oddała się jej. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
                -Mionko.... Zatańczysz ze mną?
                Odwróciła się szybko i w najśmielszych snach nie spodziewała się usłyszeć to z tych ust.
***
                Siedział przy stoliku numer 1 wraz z Ministrem Magii i innymi ważnymi osobami z Ministerstwa. Rozglądał się po sali wypatrując jej.
                Kto wymyślił te głupie maski?- Pomyślał zdenerwowany Draco biorąc do ręki listę z nazwiskami przy każdym stoliku szybko wyłapując jej nazwisko.
                -Hym... Numer... 25- Mruknął pod nosem i szybko spojrzał na stolik.
                Siedziała tam. Piękna jak zawsze. I... Była sama. Rozejrzał się jeszcze raz. To była jego okazja. Kiedy zebrał się w sobie, aby wstać i podejść do niej przy jej boku znalazł się ten przeklęty Ron Wesley.
                -Cholera....- Mruknął przeklinając pod nosem. Zapomniał o nim i tym drobnym szczególe w postaci jej chłopaka. A może nawet i narzeczonego i niech Bóg ma w opiece jego złamane serce ma nadzieje, że nie była jego żoną.
                -To dziwne...- Odezwał się Kingsley patrząc w tym samym kierunku, co on- Wesley zostawił swoją przy nadziei żonę samą w domu i przyszedł tu sam?
                Spojrzał szybko na Ministra- Jak to swoją żonę? To on nie jest z Hermioną Granger?
                - O nie nie. Biedna dziewczyna. Wesley zostawił ją jeszcze w dzień po zakończeniu bitwy. Przeżyła to strasznie. Co gorszą na ślubie Harreggo i jego siostry oświadczył się Pannie Brown no i od trzech lat są już małżeństwem? Biedna Hermiona. Naprawdę cieszę się ze tu przyszła, z tego, co wiem nie widuje się teraz z nikim, unika ludzi- zastanowił się chwile-, Ale czego on może od dniej chcieć...
                Nie słuchał już go. Był wściekły i to bardzo wściekły. Co za palant mógł zostawić tak cudowną kobietę dla tej dziwnej dziewczyny. Patrzył na nich mając ochotę poderwać się i zabrać ją od niego. Jak śmiał się do niej odzywać. Jak śmiał ją dotykać!!!
***

                - Ron...- Szepnęła, ale czuła, że odebrało jej mowy.
                -Pięknie wyglądasz Mionko....-Powiedział uśmiechając się do niej z pod bordowej maski- Zatańczysz ze mną zapytał wyciągając w jej kierunku dłoń.

                Nie myślała z byt długo. Podała mu delikatnie swoją dłoń podnosząc się z krzesła marząc by jak najszybciej znaleźć się znów w jego ramionach...

5 komentarzy:

  1. Świetna koncepcja i czekam na rozwój wydarzeń:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ♥ 3 rozdział jest gotowy wstawię go jutro a 4 jest w trakcie :)

      Usuń
  2. ajajaja czytam dalalej
    jest dobrze ;*

    Mika

    OdpowiedzUsuń
  3. swietne naprawde troche krotki rozdział ale doskonale opisane uczucia Dracona ;*. Buziaczki -Alice.M

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie! O nie! O nie! Tylko nie Ron!

    emikomidori.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy