Rozdział II
"Maskarada"
31 październik 2004
Stała w
swojej sypialni dokańczając delikatny makijaż. Jej czarna suknia do ziemi z lekkiego
zwiewnego materiału idealnie otulała jej ciało.
-Jeszcze
tylko torebka....-Mruknęła do siebie i rozejrzała się szybko po sypialni. Wzięła
do ręki malutką kopertówkę. Wyciągnęła swoją różdżkę i wyczarowała na swojej
twarzy piękną maskę z niewielkimi piórami po bokach. Miała ona również czarny
kolor z wyjątkiem złotych obramowań wokół oczu. Spojrzała na siebie.
Nie
jest tak źle Granger- pomyślała i uśmiechnęła się sama do siebie i chwilę potem
aportowała się do Ministerstwa gdzie odbywał się wielki bal dla pracowników i
ich rodzin z okazji Hallowen.
Ministerstwo
było dokładnie przystrojone i w niczym nie przypominało pomieszczenia, w którym
przebywała codziennie. Po bokach były ustawione okrągłe stoły a w centralnej części
stał ogromny podest, na którym była ustawiona wielka orkiestra. Pogrywali oni
cichutko na powitanie wszystkich gości.
Rozejrzała
się po całej sali. Nie wiedziała, dlaczego postanowiła się wybrać na ten bal. Może,
dlatego że miała juz dosyć siedzenia w czterech ścianach swojego mieszkania?
Podeszłą do ogromnej listy z nazwiskami by znaleźć swój stolik.
- H.J. Granger- NUMER 25-
Rozglądała
się szybko i po chwili znalazła się przy swoim stoliku. Siedziało przy nim
kilka innym pracowników z Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Ona
jedyna była sama. Westchnęła cicho w
duchu. Była samotna. Bardzo samotna, ale Niechciała niczego na siłę. Pomimo
tego, że tego pragnęła. Nagle po całej sali rozległ się głos Kingsleya.
-Z
ogromną radością witam wszystkich przybyłych na dzisiejszy bal. Mam nadzieję,
że pomoże wam to ochłonąć trochę od problemów dnia codziennego i nareszcie
wybawić się do białego rana. A teraz życzę wszystkim samczego. Kolacje podano.
Kiedy
słowa zapadły na stole pojawiły się przeróżne pyszności. Spojrzała na niego
szybko i nałożyła sobie odrobinę sałatki.
Ludzie
śmiali się i rozmawiali zajadając wszystkimi smakołykami. Gdy było widać, że są
najedzeni po sali szybko rozniósł się głos Ministra, którego dzięki zaklęciu
"Sonorus" zwiększył jego siłę.
-Orkiestra,
muzyka!- Powiedział a z instrumentów dzięki wspaniałym wykonawcą roznosiła się
cudowna melodia.
Hermiona
zamknęła oczy i z czystą rozkoszą oddała się jej. Nagle poczuła czyjąś dłoń na
swoim ramieniu.
-Mionko....
Zatańczysz ze mną?
Odwróciła
się szybko i w najśmielszych snach nie spodziewała się usłyszeć to z tych ust.
***
Siedział
przy stoliku numer 1 wraz z Ministrem Magii i innymi ważnymi osobami z
Ministerstwa. Rozglądał się po sali wypatrując jej.
Kto
wymyślił te głupie maski?- Pomyślał zdenerwowany Draco biorąc do ręki listę z
nazwiskami przy każdym stoliku szybko wyłapując jej nazwisko.
-Hym...
Numer... 25- Mruknął pod nosem i szybko spojrzał na stolik.
Siedziała
tam. Piękna jak zawsze. I... Była sama. Rozejrzał się jeszcze raz. To była jego
okazja. Kiedy zebrał się w sobie, aby wstać i podejść do niej przy jej boku
znalazł się ten przeklęty Ron Wesley.
-Cholera....-
Mruknął przeklinając pod nosem. Zapomniał o nim i tym drobnym szczególe w
postaci jej chłopaka. A może nawet i narzeczonego i niech Bóg ma w opiece jego
złamane serce ma nadzieje, że nie była jego żoną.
-To
dziwne...- Odezwał się Kingsley patrząc w tym samym kierunku, co on- Wesley
zostawił swoją przy nadziei żonę samą w domu i przyszedł tu sam?
Spojrzał
szybko na Ministra- Jak to swoją żonę? To on nie jest z Hermioną Granger?
- O nie
nie. Biedna dziewczyna. Wesley zostawił ją jeszcze w dzień po zakończeniu
bitwy. Przeżyła to strasznie. Co gorszą na ślubie Harreggo i jego siostry
oświadczył się Pannie Brown no i od trzech lat są już małżeństwem? Biedna
Hermiona. Naprawdę cieszę się ze tu przyszła, z tego, co wiem nie widuje się
teraz z nikim, unika ludzi- zastanowił się chwile-, Ale czego on może od dniej
chcieć...
Nie
słuchał już go. Był wściekły i to bardzo wściekły. Co za palant mógł zostawić
tak cudowną kobietę dla tej dziwnej dziewczyny. Patrzył na nich mając ochotę
poderwać się i zabrać ją od niego. Jak śmiał się do niej odzywać. Jak śmiał ją
dotykać!!!
***
-
Ron...- Szepnęła, ale czuła, że odebrało jej mowy.
-Pięknie
wyglądasz Mionko....-Powiedział uśmiechając się do niej z pod bordowej maski-
Zatańczysz ze mną zapytał wyciągając w jej kierunku dłoń.
Nie
myślała z byt długo. Podała mu delikatnie swoją dłoń podnosząc się z krzesła
marząc by jak najszybciej znaleźć się znów w jego ramionach...
Świetna koncepcja i czekam na rozwój wydarzeń:))
OdpowiedzUsuńDziękuje ♥ 3 rozdział jest gotowy wstawię go jutro a 4 jest w trakcie :)
Usuńajajaja czytam dalalej
OdpowiedzUsuńjest dobrze ;*
Mika
swietne naprawde troche krotki rozdział ale doskonale opisane uczucia Dracona ;*. Buziaczki -Alice.M
OdpowiedzUsuńO nie! O nie! O nie! Tylko nie Ron!
OdpowiedzUsuńemikomidori.