Rozdział XVIII
"Przedziwna
pogawędka"
5 czerwca 2005
Spojrzała
na niego i momentalnie poczuła jak jej nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Draco
zerknął na nią nie wiedząc, co ma odpowiedzieć swojemu ojcu. Niechciała z nim tańczyć,
ale uznała, że chyba jednak nie może mu odmówić. Pokiwała delikatnie głową a
ten podał jej dłoń Lucjuszowi, który o dziwo bez żadnych oznak obrzydzenia czy
wymiotów w sposób szarmancki wziął ją w swoją.
Draco
spojrzał na nich niepewnie nie wiedząc czy może zostawić ich samych. Po chyli
chyba uznał, że nie może popadać w paranoje i poszedł do swojej matki.
Tymczasem
ona wraz ze swoim… niestety teściem rozpoczęła wolne ruchy w rytm muzyki w obrębie
jak by niewidzialnego koła.
-Hermiono…-
Zaczął nagle Lucjusz patrząc wciąż na nią- Muszę przyznać, że trochę
pospieszyliście się z dzieckiem. Czyż nie powinno się zaczekać z tym aż do
ślubu?- Zapytał a Hermiona poczuła, że robi się cała czerwona na twarzy.
-Być
może…- Odparła zażenowana-, Ale myślę, że to sprawa między mną a Dra…
-Ależ
oczywiście Hermiono- Odpowiedział uśmiechając się życzliwie a ona musiała
przyznać, że to naprawdę przedziwny widok- Nie potępiam tego. Powiem ci nawet,
ze bardzo cieszę się z faktu, ze będę miał wnuczka!
Czuła
jak opada jej szczęka i zanim do niej doszło to, że ma otwartą buzie Malfoy
Senior delikatnie zamknął swoim długim palcem jej usta i co było coraz bardziej
dziwne zachichotał.
-Przeraża
mnie Pan. Dlaczego udajemy? Przecież doskonale wiem, że mnie Pan nienawidzi-
Powiedziała potrząsając głową- Zawsze będę szlamą Panie Malfoy. A moje dziecko
również nie będzie czarodziejem czystej krwi.
Lucjusz
zacmokał w usta- Oczywiście Hermiono. Zdaje sobie z tego doskonale sprawę…-
Zamilkł na chwilę jak by przyswajał sobie ten fakt jeszcze raz. Po chwili
jednak uśmiechnął się do niej- Rozmawiałem z moim synem i uświadomił mi coś. Po
mimo tego, iż nadal jestem przeciwny jak by to powiedzieć… Może inaczej. Nadal
jestem za czystością krwi- Czuła, że powstrzymywał się przed tym by nie nazwać
jej szlamą- To jednak widzę jak mój syn jest z tobą szczęśliwy i niechęcę mu
tego popsuć. Cieszę się przynajmniej tym, że mój syn wybierając miłość swojego
życia wśród…- I znów to zawahanie w jego głosie- Czarownicy… Mugolskiego
pochodzenia wybrał naprawdę mądrą i piękną kobietę. A mój wnuk będzie nosił
nazwisko jednego z najstarszego rodu. Jego ojciec i matka są czarodziejami więc
uznajmy, że zachowana będzie czystość krwi…- Mówił tak jak by do siebie.
Brzmiało to jak szykowanie alibi przed sąsiadami czy znajomymi by ukryć fakt,
że w jego rodzinie pojawił się intruz…
***
6 czerwca 2005
To
cudowne uczucie rozchodzące się po jej ciele… Czy istniała na świecie lepsza
rzecz? Na pewno nie…
Draco
zamruczał słodko do jej ucha obdarowując każdy milimetr kwadratowy jej szyi
rozkosznymi pocałunkami. Odchylała głowę zadowolona do tyłu wciąż dochodząc do
siebie po wspaniałym przeżyciu.
-Kocham
cię?- Wymruczał słodko- Mówiłem ci to kiedyś? Chyba tak… Lepiej powtórzę…
Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię…- Mówił głośno całując ją po całym ciele
łaskocząc ją gdzie niegdzie na co ta zareagowała niekontrolowanym chichotem.
Draco
wyszczerzył zadowolony swoje śnieżno białe zęby.
-No
kochanie bawi cię moje wyznanie miłości?- Zaśmiał się i naprawdę zaczął ją
łaskotać na to ta nie mogła już powstymać swojego szczerego śmiechu.
-Nie!-
Powiedziała śmiejąc się przy tym głośno a ten radośnie nasilał swoja torturę-
DRACO!!- Zapiszczała próbując mu się wyrwać jednak nadaremnie jego ramiona były
za silne- Ja ciebie też zły powtórzę!- Wyszczerzyła się ledwo łapiąc oddech.
-Bingo…-
Zamruczał i mocno z uśmiechem triumfu wpił się w jej usta.
***
-Masz
wszystko?- Zapytał biorąc ich torby. Włożył je ostrożnie do sakiewki Hermiony
wielkości dłoni. Ogromne przed chwilą torby zrobiły się teraz wielkości dużego
paznokcia i z głośnych hukiem opadły na dno małej torebeczki.
-Myślę,
że tak…- Powiedziała uradowana Miona.
Przytulił
ja szczęśliwy. Chwycił miotłę i razem wyszli z Malfoy Manor. Ostrożnie pomógł
jej wejść na nią znosząc przy tym jej uwagi na temat tego jak ich nienawidzi by
następnie usiąść wygodnie za nią i unieść się w powietrze.
***
-Jesteśmy…-
Szepnął cicho a ona otworzyła oczy. Zamrugała kilka razy i rozejrzała się i o
mało co nie padła z zachwytu.
Stali
na dachu jakiegoś budynku a przed nimi rozciągał się widok na cały Paryż i
Wieże Eiffla.
-To
jest… niesamowite…- Wyszeptała trzymając mocniej jego rękę.
Draco
zaśmiał się cicho i pocałował ją w szyje. Chwycił w dłonie miotłę i pociągnął
ją w kierunku krawędzi.
-Gotowa?
Nim
zdążyła zapytać na co jest gotowa przytulił ją i zeskoczył z dachu. Jakie było
jej zdziwienie gdy znaleźli się na pięknej uliczce która wydawała się być
zbudowana z jakiegoś niebiańskiego puchu.
-Gdzie
my jesteśmy…?- Wymamrotała zszokowana rozglądając się dookoła a Draco w tym
czasie pokazał na górę na napis zbudowany jak by z małych gwiazd.
Bienvenue sur le "Beau Ciel"
- To znaczy
"Witamy w pięknym niebie"…- Wyszeptał do jej ucha- Jest to magiczna
strona Paryża… to coś takiego jak Ulica Pokątna w Londynie…
-POKĄTNA?
Przecież tu jest…- Brakowało jej słów by opisać piękno tego miejsca.
Sklepy
które rozciągały się wokół nich wydawały się nie mieć końca i sięgać
prawdziwych gwiazd. Trzymała mocno rękę swojego męża i posłusznie szła koło
niego. Wydawał się on znać to miejsce jak własna kieszeń. Dodatkowo co chwila
witał się z mijającymi go czarodziejami w zwiewnych szatach. I wtedy
przypomniało jej się jak opowiadał jej o tym, że po wojnie odbudowywał magiczną
część Paryża…
-To
wszystko twoje dzieło…?- Zapytała z prawdziwym podziwem zerkając na niego.
Draco pokiwał nieśmiało głową.
-Tylko
pomagałem odbudowywać ten świat… To moje dzieło…- Pokazał palcem na ogromny
budynek. Przypominał hotel przez czarodzieja w niebieskiej szacie który stał
przed wejściem i witał uradowany wszystkich gości.
Jednak
nie to przykuło jej największą uwagę…
Był
to napis wykonany z czystego złota połyskujący od słońca…
Hôtel Belle Mione
~~~~
Mam wiatrak :D Haha mam go jak zimno na dworze ale co tam :D Ważne, że chłodno jest i dobrze mi się pisało.
Już dawno pytaliście ile ma być rozdziałów i dzisiaj wam odpowiem.
Prolog, 30 rozdziałów i Epilog.
Można by uznać, że 32 rozdziały. Czyli do zakończenia tej historii pozostało jeszcze 13 rozdziałów :)
Po skończeniu tej nadam jej jakiś tytuł i postaram się znaleźć betę i stworzyć wersję PDF.
A co dalej? Nie wiem czy mam pisać dalej. Może mi doradzicie? Jeśli tak to o czym? Dramione? czy może historia miłości Rose i Scorpiusa? A jeśli jednak Dramione to czy dalej mam was doprowadzać do wymiotów od nadmiaru słodkości? ♥
Co do dedykacji rozdział będzie z dedykacją dla wszystkich którzy są nadal ze mną oraz tym którzy jeszcze chwile a dostana cukrzycy przez to, że pochłaniają tyle cukru. A czytajac moje opowiadanie myślę, że jest to dawka śmiertelna :D
Dziękuje barzo♥