piątek, 22 sierpnia 2014

Łut szczęścia: Rozdział I

Rozdział I
"Nowy początek…"


                Słońce wyszło zza starych odrobinę podartych zasłon. Hermiona delikatnie otworzyła oczy chodź tak naprawdę nie miała na to ochoty. Przekręciła się odrobinę na bok i spojrzała na mężczyznę śpiącego tuż obok niej. Ron wciąż chrapał przeraźliwie leżąc na łóżku z dłońmi ułożonymi pod swoją głową. Hermiona westchnęła ciężko. Od kiedy wprowadziła się do nory nie przespała spokojnie żadnej nocy gdyż Ron każdej nocy rzucał się nabijając jej nie raz siniaki. Oczywiście zawsze ją potem przepraszał jednak obiecywała mu zawsze ze śmiechem, że zwiąże go na noc. Była z Ronem już od paru dobrych lat nie licząc tego jak długo musiała czekać na to jak zmądrzeje.
            Delikatnie wstała z łóżka i rozejrzała się po pokoju Rona umieszczonym na poddaszu. Pomieszczenie nic a nic nie zmieniło się od czasów Hogwartu chodź od bitw minęło już jakieś 7 lat. Każdy do tej pory przeżywał utratę bliskich jednak starał się z tym walczyć i cieszyć tym, co przynosi każdy kolejny dzień.
            Założyła szlafrok i w ciszy udała się do łazienki. Chciała się z stąd wyprowadzić jednak Ron wolał wciąż mieszkać u rodziców pomimo tego, ze było ich już stać na własne mieszkanie. Było dość zimno gdyż nie było tu zbyt wielu kominków, które by ogrzewały dom. Ron nie chciał nawet przenieść się do starego pokoju Ginny, który stał pusty, od kiedy ta przeprowadziła się do Harry'ego. Z cichym westchnieniem ubrała się i wyszykowała do pracy.
            Wtedy na jej twarz wypłynął uśmiech. Do pracy. Do nowej pracy. Do nowego wyzwania i nowej pasji. Kilka dni temu rzuciła prace w Ministerstwie i jeszcze tego samego dnia dostała pracę w świętym Mungu. To od zawsze było to jej marzeniem jednak obawiała się leczenia innych, dlatego też przez cały okres pracy w Ministerstwie uczyła się intensywnie i teraz czuła, że jest już gotowa rozpocząć nowy etap swojej misji, jaką była pomoc innym.
            Hermiona wróciła pełna entuzjazmu do pokoju Rona, który od roku należał również do niej. Pomimo upływu tak długiego czasu wciąż czuła się bardzo obco w tym pomieszczeniu gdyż oprócz książek nie było tu nic, co mogłoby świadczyć o jej obecności gdyż jej ukochany krytykował wszystko, co chciała zmieniać, dlatego po prostu w pewnym momencie zrezygnowała i wolała więcej nie wracać do tego tematu.
            Ron przeciągnął się na łóżku, otworzył oczy i spokojnie usiadł na łóżku.
            -Hej…- Powiedział Wesley zaspanym głosem i wstał kierując się w stronę swojej dziewczyny, która uśmiechnęła się ciepło do niego i od razu pocałowała go czule.
            -Cześć słoneczko- Odpowiedziała uroczo Hermiona wtulając się w swojego ukochanego- Wyspałeś się?
            -O tak…, od kiedy mieszkasz ze mną codziennie wysypiam się się- Ron przeciągnął się uradowany a gdy nie patrzył Hermiona skrzywiła się odrobinę, gdy pomyślała o tym jak bardzo jej brakuje pożądnego odpoczynku.
            -W takim razie cieszę się kochanie, że tak na ciebie działam- Powiedziała i zachichotała wesoło- No dobra ja lecę do pracy…
            Ron zdziwiony spojrzał na Hermionę.
            -A to nie teleportujemy się razem?- Zapytał patrząc na dziewczynę.
            -Ron pamiętasz, że nie wracam do Ministerstwa?-  Odpowiedziała Hermiona odrobinę zasmucona reakcją swojego chłopaka- Przecież tyle ci opowiadałam, tłumaczyłam…
            Wesley skrzywił się odrobinę i uderzył dłonią w swoje czoło.
            -Faktycznie… przepraszam Herm, wybacz…. Wyleciało mi to jakoś z głowy… no wiesz mam tyle spraw i zmartwień. Harry teraz wariuje z moją siostrą- Westchnął ciężko i jeszcze mocniej się skrzywił- Nie mogę uwierzyć, że zgodziłem się na ich ślub teraz mi nie dobrze jak u nich jesteśmy… no wiesz niby już 3 miesiące są po ślubie, ale blee… to moja siostra i nie mogę pojąć, że mój kumpel ją dotyka.
            Hermiona poczuła jak wszystko zaczęło gotować jej się w środku. Znowu zaczynał ten okropny temat.
            -A, co ty niby miałeś do gadania w sprawie ich ślubu, Ron?- Zapytała wyraźnie wściekła krzyżując ręce na piersi- Oni się kochają. Czy ty nie widzisz tego? I co z tego, że twój kumpel? To chyba nawet lepiej. Przynajmniej wiesz, kto wszedł do twojej rodziny… a co tego, co robią… może lepiej zająłbyś się naszym ślubem? W ogóle cie on już przestał interesować… ja chyba też. Bardziej interesuje cię, co Harry robi z Ginny w łóżku niż to, co ja czuje i czego potrzebuje. Jak mogłeś zapomnieć, że dziś zaczynam nową pracę? Coś, co jest dla mnie tak bardzo ważne…
            -Herm… ja przepraszam…- Wydukał zawstydzony Ron.
            -Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny?- Powiedziała oskarżycielskim tonem Hermiona- Ja zawsze cie wspieram daje z siebie wszystko i nic z tego nie dostaje...  Lecę do pracy… pa…- Dodała nie mogąc spojrzeć na niego i po chwili już jej nie było.
            Ron stał jeszcze przez chwilę zamyślony i cały czerwony od złości, jaką wywołało odrzucenie jego przeprosin. Ani przez chwilę nie domyślał się jak nieszczęśliwa jest Hermiona…
***
            Znalazła się od razu w swoim nowym gabinecie i usiadła na krześle cicho szlochając.
            -Dlaczego zawsze muszę przez niego płakać…- Wyszeptała cicho do siebie zamykając oczy. Różdżką spokojnie wyczarowała pudełko chusteczek i w ciszy zaczęła wycierać swoje oczy. Gdy skończyła wstała i poprawiła swoje odrobinę potargane od teleportacji włosy- Teraz masz ważniejsze sprawy na głowie dziewczyno…- Powiedziała cicho i założyła białą szatę uzdrowiciela i w niej wyszła ze swojego gabinetu wprost do tłumu chorych zgromadzonych na korytarzu i od razu zabrała się do ciężkiej pracy…
            Po upływie 4 godzin uwinęła się z pacjentami i z dokuczliwym uczuciem głodu ruszyła do specjalnego bufetu dla pracowników obsługiwanego niestety, oczywiście według Hermiony przez Domowe Skrzaty. Niestety musiała pogodzić się z tym, że jedynym skrzatem, który pragnął wolności był Zgredek. Na szczęście skrzaty pracujące tu były dobrze traktowane, dlatego dało jej to odrobinę spokoju.
            Wzięła talerz i z apetytem nałożyła sobie kilka tostów i posmarowała je dżem truskawkowym, który tak uwielbiała i usiadła przy stoliku i w ciszy zaczęła jeść swój pierwszy dziś posiłek. W pewnym momencie dosiadł się do niej Neville Longbottom, który również został uzdrowicielem, w św. Mungu jednak pracę zaczął tu od razu po szkole i po upływie tych kilku lat był już jednym z najlepszych specjalistów w dziedzinie zielarstwa i leków, jakie produkował. Sama doskonale wiedziała, jaki był poniekąd cel jego pracy tutaj. Codziennie mógł widywać swoich rodziców a do tego wciąż w nadziei szukał czegoś, co mogłoby im pomóc wyzdrowieć.
            -No Hermiono… jak mija pierwszy dzień pracy?- Zapytał Neville jedząc swoją bułkę z serem ukradkiem wciąż zerkając na jeszcze nietknięte kociołkowe pieguski.
            -Jest cudownie… nawet nie wiesz, jak… chociaż aż smutno patrzeć na te wszystkie nieszczęścia… Miałam dzisiaj wizytę matki z dwójką dzieci, których poparzyła salamandra- Powiedziała zatroskana i dokończyła swojego tosta- Na szczęście udało mi się temu zaradzić a u dzieci zniknęły bąble.
            -To znakomicie Herm!!!- Rzekł Neville bijąc jej ciche brawo, na co ta uśmiechnęła się szeroko- Pokochasz tą pracę… tak samo jak ja… można tu poznać wspaniałych ludzi… a widzieć radość wdzięcznych ludzi to największa przyjemność i radość, jaką można dać człowiekowi.
            Rozmawiali z uśmiechem przez całą przerwę na drugie śniadanie i drogę do swoich gabinetów, gdy nagle usłyszeli spokojny męski głos za swoimi plecami.
            -Neville masz jeszcze jakiś pacjentów dzisiaj? Mam nadzieje, że nie, ponieważ potrzebuje cię pilnie w sali z… elik… sirami…- Dokończył, Draco patrząc zdziwiony na Hermionę- Granger… a ty, co tu robisz…?- Zapytał a Hermiona odsunęła się kilka kroków- Hej hej… nie bój się…- Powiedział uśmiechając się niepewnie.
            -To samo pytanie chciałabym zadać tobie… Malfoy…- Dodała niepewnie- I jeśli masz zamiar mnie obrażać to proszę… spłynie to po mnie bez echa…
            -Spokojnie Hermiono…- Neville od razu położył dłoń na jej ramieniu.
            Draco Malfoy przyglądał się przez chwilę Hermionie. Widział w oczach dziewczyny obrzydzenie… Obrzydzenie spowodowane nim samym. Westchnął ciężko czując zakłopotanie, ale nie spuścił jednak wzroku wciąż patrząc na dziewczynę.
            -Pracuję tu Granger… tak samo jak ty… chyba lepiej będzie jak… ja już pójdę… Neville wpadnij jak znajdziesz czas- Powiedział Malfoy i napięcie odwrócił się odchodząc w przeciwnym kierunku.
            Hermiona przez chwilę przyglądała się Draco i gdy jego blond czupryna ukryła się za drzwiami na końcu korytarza wybuchła patrząc na Nevilla.
            -Dlaczego nikt nie powiedział mi, że Malfoy… ta śmierdząca ropucha tu pracuje?- Zapytała czując jak cała drży na samą myśl o nim.
            -Hermiono uspokój się… Nikt ci nie powiedział, żebyś nie zrezygnowała ze swoich marzeń z pracy tu… po drugie Draco się zmienił…- Powiedział, ale kobieta natychmiast mu przerwała.
            -Zmienił? Ty chyba żartujesz to jest Malfoy. Od kiedy w ogóle jesteście w tak dobrych kontaktach? Przecież to facet, który zatruwał mi cały pobyt w Hogwarcie… zresztą tobie też- Powiedziała Hermiona na jednym tchu- Facet, który wciąż uświadamiał mi jak nie jestem idealna… uświadamiał mi to…, że jestem szlamą…
            -Proszę cie nie myśl tak Hermiono… On naprawdę nie jest już taki… Bitwa o Hogwart wszystko zmieniła, a na pewno zmieniła jego, uwierz mi…
            -Może i się zmienił…, ale nic i nikt nie zmusi mnie do tego bym mu wybaczyła…
***
            Draco siedział w swoim gabinecie zamyślony. Wiedział, że Hermiona ma zacząć pracę w Mungu… i sam w duchu cieszył się na to, jednak nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji z jej strony. Ale czego innego się spodziewał po tym wszystkim jak ją traktował? Był dupkiem… cholernym dupkiem i nic niestety nie mogło zmienić tego, co było kiedyś.
            Poprawił się odrobinę na krześle i przegarnął swoje włosy. Zaczął się zastanawiać, kiedy to zmieniły się jego uczucia do tej dziewczyny… tego sam nie wiedział. Na szczęście wiedział, że Hermiona nie jest dla niego…
            Po pierwsze była zajęta przez tego rudzielca. Draco dowiedział się nawet, że za pół roku mają się pobrać…, co na jego nieszczęście… wywołało to u niego czarną rozpacz wypłukiwana litrami ognistej whisky…
            Po drugie Hermiona nienawidziła go z całej siły. I miała racje…, bo jak można wybaczyć komuś tak okropne świństwa…
            Po trzecie i najważniejsze… Hermiona była najwspanialszą i najpiękniejszą kobietą, jaką znał…
            W ten właśnie sposób argumentował sobie, że Hermiona Granger nie jest dla niego…
            Jednak to nie zmieniało faktu, że…

            Ją kochał…

------------------------------------------------
Hej Hej. Mam dla was pierwszy rozdział nowego opowiadania :D Nie rozpisuje sie. Piszcie jak wam się podoba i wgl :D
Bayo
Artistico♥

23 komentarze:

  1. Bardzo mi się spodobał pierwszy rozdział, będę wpadać częściej !
    L.
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak może nam się nie podobać? Jest świetny, a Ty jesteś zdecydowanie zbyt skromna. Masz wielki talent, opowiadanie zapowiada się niezwykle interesująco, nie mogę się doczekać więcej, dawaj szybciutko nexta, bo jest cudownie, kocham, kocham, kocham <3 będę na bieżąco czytać i komentować, zapraszam również do mnie na pierwszy rozdział nowego opowiadania dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Nie każ nam długo czekać i pisz dalej!
    Pozdrawiam gorąco Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cud, miód i malina :)
    Rozdział świetny :)
    Pozdrawiam i czekam na następny :)
    Lilith :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny ;)
    Już nie mogę doczekać się kolejnego
    No i uwielbiam takie klimaty ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnie się zapowiada ♥ Czekam na następny! Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super,zapowiada sie naprawde fajnie. Jak czesto beda pojawiac sie notki? Pozdrawiam,Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nauczyłam się nie obiecywać niczego :) Postaram się pisać w roku szkolnym ale nie wiem na ile to realne :) Napewno pojawi się coś jeszcze we wakacje :D

      Usuń
  7. Bardzo fajnie pokazałaś emocje Hermiony.:)
    Przyjaźń Draco i Neville'a to też coś nowego.:P
    Zapowiada się obiecująco i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj! Chcesz być nadal informowana/y o nowych rozdziałach opowiadania "Heaven Knows"? Zapraszamy do zapisów na http://heaven-knows-niebiosa-wiedza.blogspot.com/p/powiadamiani.html
    Pozdrawiamy ~ GreenRobbia Team :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow,cudowny, mam nadzieję że nadal będziesz kontynuowała to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedę kontynuowała ale najpierw zdam maturkę :)

      Usuń
  10. Ja bd czytać , powiadom o kolejnym.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pewno będę czytać i mam nadzieję że będzie równie wspaniałe jak poprzednie opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej wracasz tutaj bo ty musisz to dokończyć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to to nadal ktoś chce czytać? oj chyba sie muszę skusić i zacząć pisać :D Matura zdana, świadectwo odebrane, zdrówko jest, czas jest :D

      Usuń
  13. Ty to musisz skończyć to jest genialne prosze obiecaj że to skończysz pliss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się... :D Obiecuje, jadę teraz za granice do pracy i moze uda mi sie czasami pisac a jesli nie zaczen po powrocie :D

      Usuń
    2. Dzięki niemogę się doczekać <3

      Usuń
  14. Cholera, wybacz za słowo ale to nowe opowiadanie zaczyna się świetnie. Poprzednie było ekstra ale to, to już wogóle mam nadzieję że będziesz go kontynuować:)
    Pozdrawiam i życzę weny;)
    ~Sueños Lighting

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam wszystko co napisałaś. Poprzednie opowiadanie jest C U D O W N E! Obstawiam że to też takie będzie tym bardziej że bardzo fajnie się zapowiada. Lubie wersję Draco jako uzdrowiciela. Mam nadzieje że pomimo tego że Draco się zmienił to pozostanie chociaż odrobinę wredny z tym swoim ślizgońskim charakterkiem!;) Ron jak zawsze trochę jak przyćpany i nierozgarniety ale myślę że zmadrzal ;) Hermiona jest zacięta jak prawdziwa lwica. Podoba mi się ;) chcę ci życzyć mnóstwo weny i czasu. Oraz żebyś pomyślnie zrealizowała wszystkie swoje ambitne plany! ;) pozdrawiam
    Julka ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy