Rozdział XXVIII
"Coś
dla mnie, coś dla ciebie"
5 czerwiec 2006
-Nie
mam na nic siły…- Powiedziała z uśmiechem na twarzy padając na ich wielkie
małżeńskie łoże.
-No,
ale trzeba przyznać kochanie, że przyjęcie się udało prawda?- Zapytał Draco z
łazienki.
-O
tak, tak było cudowne… Oh kochanie wciąż nie mogę uwierzyć, że od roku jesteśmy
małżeństwem…- Powiedziała szczęśliwa przeciągając się na łóżku.
Draco
zawtórował jej swoim wesołym uśmiechem, gdy wyszedł kompletnie nagi z łazienki.
Spojrzała na niego z uśmiechem bardzo delikatnie przygryzając swoja wargę.
-Zapomniałeś
czegoś…- Zachichotała wesoło i pokazała na swoją dość skąpą koszulkę nocną,
którą dostała od niego na urodziny.
-Nie,
nie kochanie… O niczym nie zapomniałem…- Powiedział Draco najbardziej seksownym
i podniecającym głosem na świecie, gdy wszedł powoli na łóżko i położył się
koło niej- To ty słonko o czymś zapomniałaś… I chodź uwielbiam cię w tej
piżamce… Na przyjęciu po przyjęciu obowiązują kompletnie inne stroje…-
Zamruczał seksownie ściągając z niej koszule nocną i rzucił ją w kąt pokoju-
Mmm… tak lepiej… Teraz możemy zacząć nasze małe prywatne przyjęcie…
I
tak o to zaczęła się o wiele bardziej interesująca rozmowa…, która zawierała
tak niewiele słów…
***
16 czerwiec
2006
Chłopcy
mieli już pół roku. Czas płynął nieubłagalnie a oni wciąż byli szczęśliwy.
Kastor i Poll rośli jak na drożdżach. Oboje mieli króciutkie brązowe włosy
chodź z twarzy o wiele bardziej byli podobni do swojego ojca, możliwe, że to za
sprawą olśniewającego i zarazem najsłodszego uśmiechu na świecie. Bliźniaków
kochali wszyscy, którzy tylko ich poznali. Byli dosłownie rozpieszczani przez
ich rodziców, na co ona z Draco zawsze się buntowała gdyż każdy z nich chciał
uniknąć wychowania małych Draco, jakim był, gdy chodził jeszcze do szkoły.
Kastor
i Polluks zostali ochrzczeni, gdy mieli dwa miesiące. Naprawdę trudną decyzją
było wybranie dla nich rodziców chrzestnych jednak po długich rozmowach
zdecydowali, że rodzicami chrzestnymi Kastora zostanie przyjaciel Draco Blaise
Zabinni wraz z jej najlepszą przyjaciółką Ginny zaś Poll'a Harry z Luną
Lovegood. Każde na wieś o tym niezmiernie ucieszyło się i od dziś wszyscy są
ich bardzo częstymi gośćmi.
Tydzień
temu urodził się kolejny syn Państwa Potter. Chłopcu nadano imię po dwóch
największych dyrektorach szkoły: Albus Severus. Najbardziej na wieść o synu
ucieszył się Harry gdyż na chrzcie chłopców Draco z dumą mówił, że gdy chłopcy
tylko odrobinę podrosną nauczy ich grać w Quidditcha. Odpowiedź Harry'ego była natychmiastowa.
Powiedział, że jak urodzi mu się kolejny syn każdy z nich będzie mógł założyć
swoją małą drużynę by toczyć między sobą małe rozgrywki.
Nie
wiele może mogłoby w to uwierzyć, ale fakt posiadania synów bardzo zbliżył do
siebie Harry'ego i Draco i stworzył naprawdę niesamowitą przyjaźń.
Harry
bardzo oddalił się od Rona nie mogąc mu wciąż wybaczyć wszystkich jego
grzechów: Tego jak zostawił Hermionę, jakiego zamieszania narobił a szczególnie
faktu, że porzucił żonę z maleńką córeczką.
Z
tego, co wiedziała, Rona wypuszczono ze świętego Munga. Stracił pracę w
Ministerstwie gdyż sam Minister Magii nie mógł ryzykować kolejnej wojny z Draco
czy chodź by nią sama, gdy ta wróci do pracy po urlopie macierzyńskim. Ginny
mówiła, że wrócił do Lavender. Miała nadzieje, że tak jest naprawdę i Ron w
końcu się opamięta i zacznie być odpowiedzialnym ojcem dla swojej maleńkiej
córeczki Camille.
***
16 grudzień
2006
Tak
szybko minął rok. Gdy patrzyła na chłopców wciąż widziała w nich maleństwa,
które zobaczyła od razu po urodzeniu. Jednak musiała przyznać się sama przed
sobą, że chłopcy mają już rok. Kastor i Polluks siedzieli na puszystym dywanie
wraz Jamesem oraz Albusem i otwierali z radością to nowe prezenty. Co chwila
słyszeli radosny pisk szczęścia, gdy z pudełek wylatywały, co nóż to nowe
zabawki.
Największą
atrakcją zaś były maleńkie miotełki, na których widok chłopcy oszaleli gdyż
zawsze lubili patrzeć jak Draco lata w ogrodzie na miotle. Czasami latali z nim
chodź zawsze jej serce waliło z przerażenia, gdy tylko unosili się w powietrze.
Pomimo
tego, iż chłopcy ledwo chodzili Draco uznał, że nie szkodzi. Niestety to on
wygrał tą dyskusje a chłopcy miotełki kupione dla nich dawno przez Draco
otrzymali.
I
teraz patrzyła jak jakieś 20 cm nad ziemią unoszą się Kastor, Polluks i James
latając radośnie po ich salonie trzymani za pomocą zaklęć asekuracyjnych przez
swoich ojców i Lucjusza Malfoya.
Co
do Lucjusza… chyba naprawdę się zmienił… Od teraz jest zawsze miły i uprzejmy.
Do niej zawsze zwraca się z szacunkiem. Uśmiecha się do niej przyjaźnie, gdy
wpada bez zapowiedzi po pracy by pobawić się z chłopcami. Jest miły dla jej
rodziców i często rozmawia z jej ojcem nawzajem tłumacząc sobie nawzajem
nieznane dla nich nawzajem sprawy.
-Tylko
błagam was trzymajcie ich dobrze…- Powiedziała Ginny biorąc na ręce małego
Albusa i przytuliła go do siebie.
-A
ty, kiedy pozwolisz mi kupić mojemu chrześniakowi miotełkę?- Zapytał Draco z
uśmiechem patrząc jak lata Kastor, którego utrzymywał.
-Ty
mnie też nie denerwuj z tą miotłą. Najpierw Harry teraz ty… oszaleć można…-
Powiedziała Ginny siadając na kanapie koło Narcyzy.
-Kochanie
nie denerwuj się proszę. Wiesz, ze tylko się z tobą droczymy…- Powiedział Harry
z uwagą obserwując swojego syna.
***
10 marzec 2007
-Dobranoc
maluchy…- Wyszeptał spokojnie całując chłopców w główki. Odłożył książkę na
półkę i spojrzał jeszcze raz na synków.
Kastor
i Polluks spali smacznie w swoich piżamach. Każdy z nich spał w swoim łóżeczku.
Musieli ich rozdzielić po tym jak Poll nabił w nocy sporego siniaka swojemu
bratu.
Wyszedł
z pokoiku chłopców i korytarzem udał się do podwójnych drzwi prowadzących do
sypialni jego i Hermiony.
Kiedy
wszedł do środka Hermiona siedziała na łóżku w swojej koszulce nocnej przykryta
delikatnie kołdrą i z zafascynowaniem czytała książkę. Kiedy wyjrzała zza niej uśmiechnęła
się do niego wesoło i zaraz wróciła do lektury.
W
łazience dość szybko wziął prysznic i wrócił do niej. Nie czytała już książki
tylko leżała na boku wyraźnie zamyślona.
-Co
się dzieje Hermiono…?- Zapytał kładąc się delikatnie koło niej i podciągnął jej
podbródek by spojrzała mu w oczy.
Widocznie
się ożywiła, gdy spojrzała mu w oczy.
-Co
nie nic skarbie… ja po prostu… zastanawiałam się- Powiedziała niepewne
Hermiona- Czy chciałbyś mieć jeszcze jedno dziecko…?
Zaśmiał
się wesoło patrząc na nią.
-Oczywiście.
Przecież rozmawialiśmy już o tym. Jeśli będziemy chcieli mieć kolejne dziecko
odstawisz tabletki i postaramy się się- Odpowiedział spokojnie.
-Czyli
jesteś pewien?
-Oczywiście.
W stu procentach- Powiedział całując ją czule.
-No
to już…- Powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Już…
już jakiś czas temu je odstawiłam…
-No
teraz czeka nas najprzyjemniejsza część…- Zamruczał naciągając na nich kołdrę.
Hermiona
zaczęła chichotać radośnie by po chwili złączyć się w nim w rozkosznym
pocałunku.
~~~~
Nie rozpisuję się tu zbytnio :D Mam zamiar do jutra skończyć opowiadanie. Po północy powinien pojawić się kolejny rozdział. Bay :**
Do końca pozostały 2 rozdziały+ epilog
Artistico♥
Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką sielankę Draco i Mionki bo jak najbardziej na nią załugują.
No i fajnie, że tak dobrze dogadują się z Harrym i Ginny. Coś mi się wydaje, że jak dzieciaki dorosną do Hogwartu to biedni będą ci nauczyciele ;) W końcu to Potterowie i Malfoy`owie ;)
Pozdrawiam
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńWspaniała jest ta sielanka.
Mam nadzieje, że Ron już nie narozrabia.
Cieszę sie, że Lucjusz się zmienił.
Kastor i Poll są tacy słodcy.
Pozdrawiam
Hermione Granger