Rozdział I
"Nowy początek…"
Słońce wyszło zza starych
odrobinę podartych zasłon. Hermiona delikatnie otworzyła oczy chodź tak
naprawdę nie miała na to ochoty. Przekręciła się odrobinę na bok i spojrzała na
mężczyznę śpiącego tuż obok niej. Ron wciąż chrapał przeraźliwie leżąc na łóżku
z dłońmi ułożonymi pod swoją głową. Hermiona westchnęła ciężko. Od kiedy
wprowadziła się do nory nie przespała spokojnie żadnej nocy gdyż Ron każdej
nocy rzucał się nabijając jej nie raz siniaki. Oczywiście zawsze ją potem
przepraszał jednak obiecywała mu zawsze ze śmiechem, że zwiąże go na noc. Była
z Ronem już od paru dobrych lat nie licząc tego jak długo musiała czekać na to
jak zmądrzeje.
Delikatnie wstała z łóżka i
rozejrzała się po pokoju Rona umieszczonym na poddaszu. Pomieszczenie nic a nic
nie zmieniło się od czasów Hogwartu chodź od bitw minęło już jakieś 7 lat.
Każdy do tej pory przeżywał utratę bliskich jednak starał się z tym walczyć i
cieszyć tym, co przynosi każdy kolejny dzień.
Założyła szlafrok i w ciszy udała
się do łazienki. Chciała się z stąd wyprowadzić jednak Ron wolał wciąż mieszkać
u rodziców pomimo tego, ze było ich już stać na własne mieszkanie. Było dość
zimno gdyż nie było tu zbyt wielu kominków, które by ogrzewały dom. Ron nie
chciał nawet przenieść się do starego pokoju Ginny, który stał pusty, od kiedy
ta przeprowadziła się do Harry'ego. Z cichym westchnieniem ubrała się i
wyszykowała do pracy.
Wtedy na jej twarz wypłynął uśmiech.
Do pracy. Do nowej pracy. Do nowego wyzwania i nowej pasji. Kilka dni temu
rzuciła prace w Ministerstwie i jeszcze tego samego dnia dostała pracę w
świętym Mungu. To od zawsze było to jej marzeniem jednak obawiała się leczenia innych,
dlatego też przez cały okres pracy w Ministerstwie uczyła się intensywnie i
teraz czuła, że jest już gotowa rozpocząć nowy etap swojej misji, jaką była
pomoc innym.
Hermiona wróciła pełna entuzjazmu do
pokoju Rona, który od roku należał również do niej. Pomimo upływu tak długiego
czasu wciąż czuła się bardzo obco w tym pomieszczeniu gdyż oprócz książek nie
było tu nic, co mogłoby świadczyć o jej obecności gdyż jej ukochany krytykował wszystko,
co chciała zmieniać, dlatego po prostu w pewnym momencie zrezygnowała i wolała
więcej nie wracać do tego tematu.
Ron przeciągnął się na łóżku,
otworzył oczy i spokojnie usiadł na łóżku.
-Hej…- Powiedział Wesley zaspanym
głosem i wstał kierując się w stronę swojej dziewczyny, która uśmiechnęła się
ciepło do niego i od razu pocałowała go czule.
-Cześć słoneczko- Odpowiedziała
uroczo Hermiona wtulając się w swojego ukochanego- Wyspałeś się?
-O tak…, od kiedy mieszkasz ze mną
codziennie wysypiam się się- Ron przeciągnął się uradowany a gdy nie patrzył
Hermiona skrzywiła się odrobinę, gdy pomyślała o tym jak bardzo jej brakuje pożądnego
odpoczynku.
-W takim razie cieszę się kochanie,
że tak na ciebie działam- Powiedziała i zachichotała wesoło- No dobra ja lecę
do pracy…
Ron zdziwiony spojrzał na Hermionę.
-A to nie teleportujemy się razem?-
Zapytał patrząc na dziewczynę.
-Ron pamiętasz, że nie wracam do
Ministerstwa?- Odpowiedziała Hermiona odrobinę
zasmucona reakcją swojego chłopaka- Przecież tyle ci opowiadałam, tłumaczyłam…
Wesley skrzywił się odrobinę i
uderzył dłonią w swoje czoło.
-Faktycznie… przepraszam Herm,
wybacz…. Wyleciało mi to jakoś z głowy… no wiesz mam tyle spraw i zmartwień.
Harry teraz wariuje z moją siostrą- Westchnął ciężko i jeszcze mocniej się
skrzywił- Nie mogę uwierzyć, że zgodziłem się na ich ślub teraz mi nie dobrze
jak u nich jesteśmy… no wiesz niby już 3 miesiące są po ślubie, ale blee… to
moja siostra i nie mogę pojąć, że mój kumpel ją dotyka.
Hermiona poczuła jak wszystko zaczęło
gotować jej się w środku. Znowu zaczynał ten okropny temat.
-A, co ty niby miałeś do gadania w
sprawie ich ślubu, Ron?- Zapytała wyraźnie wściekła krzyżując ręce na piersi-
Oni się kochają. Czy ty nie widzisz tego? I co z tego, że twój kumpel? To chyba
nawet lepiej. Przynajmniej wiesz, kto wszedł do twojej rodziny… a co tego, co
robią… może lepiej zająłbyś się naszym ślubem? W ogóle cie on już przestał
interesować… ja chyba też. Bardziej interesuje cię, co Harry robi z Ginny w łóżku
niż to, co ja czuje i czego potrzebuje. Jak mogłeś zapomnieć, że dziś zaczynam
nową pracę? Coś, co jest dla mnie tak bardzo ważne…
-Herm… ja przepraszam…- Wydukał
zawstydzony Ron.
-Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny?-
Powiedziała oskarżycielskim tonem Hermiona- Ja zawsze cie wspieram daje z
siebie wszystko i nic z tego nie dostaje...
Lecę do pracy… pa…- Dodała nie mogąc spojrzeć na niego i po chwili już
jej nie było.
Ron stał jeszcze przez chwilę
zamyślony i cały czerwony od złości, jaką wywołało odrzucenie jego przeprosin.
Ani przez chwilę nie domyślał się jak nieszczęśliwa jest Hermiona…
***
Znalazła się od razu w swoim nowym
gabinecie i usiadła na krześle cicho szlochając.
-Dlaczego zawsze muszę przez niego płakać…-
Wyszeptała cicho do siebie zamykając oczy. Różdżką spokojnie wyczarowała
pudełko chusteczek i w ciszy zaczęła wycierać swoje oczy. Gdy skończyła wstała
i poprawiła swoje odrobinę potargane od teleportacji włosy- Teraz masz
ważniejsze sprawy na głowie dziewczyno…- Powiedziała cicho i założyła białą
szatę uzdrowiciela i w niej wyszła ze swojego gabinetu wprost do tłumu chorych
zgromadzonych na korytarzu i od razu zabrała się do ciężkiej pracy…
Po upływie 4 godzin uwinęła się z
pacjentami i z dokuczliwym uczuciem głodu ruszyła do specjalnego bufetu dla
pracowników obsługiwanego niestety, oczywiście według Hermiony przez Domowe
Skrzaty. Niestety musiała pogodzić się z tym, że jedynym skrzatem, który
pragnął wolności był Zgredek. Na szczęście skrzaty pracujące tu były dobrze traktowane,
dlatego dało jej to odrobinę spokoju.
Wzięła talerz i z apetytem nałożyła
sobie kilka tostów i posmarowała je dżem truskawkowym, który tak uwielbiała i
usiadła przy stoliku i w ciszy zaczęła jeść swój pierwszy dziś posiłek. W
pewnym momencie dosiadł się do niej Neville Longbottom, który również został uzdrowicielem,
w św. Mungu jednak pracę zaczął tu od razu po szkole i po upływie tych kilku
lat był już jednym z najlepszych specjalistów w dziedzinie zielarstwa i leków,
jakie produkował. Sama doskonale wiedziała, jaki był poniekąd cel jego pracy
tutaj. Codziennie mógł widywać swoich rodziców a do tego wciąż w nadziei szukał
czegoś, co mogłoby im pomóc wyzdrowieć.
-No Hermiono… jak mija pierwszy
dzień pracy?- Zapytał Neville jedząc swoją bułkę z serem ukradkiem wciąż
zerkając na jeszcze nietknięte kociołkowe pieguski.
-Jest cudownie… nawet nie wiesz,
jak… chociaż aż smutno patrzeć na te wszystkie nieszczęścia… Miałam dzisiaj wizytę
matki z dwójką dzieci, których poparzyła salamandra- Powiedziała zatroskana i
dokończyła swojego tosta- Na szczęście udało mi się temu zaradzić a u dzieci zniknęły
bąble.
-To znakomicie Herm!!!- Rzekł
Neville bijąc jej ciche brawo, na co ta uśmiechnęła się szeroko- Pokochasz tą
pracę… tak samo jak ja… można tu poznać wspaniałych ludzi… a widzieć radość
wdzięcznych ludzi to największa przyjemność i radość, jaką można dać
człowiekowi.
Rozmawiali z uśmiechem przez całą
przerwę na drugie śniadanie i drogę do swoich gabinetów, gdy nagle usłyszeli
spokojny męski głos za swoimi plecami.
-Neville masz jeszcze jakiś
pacjentów dzisiaj? Mam nadzieje, że nie, ponieważ potrzebuje cię pilnie w sali
z… elik… sirami…- Dokończył, Draco patrząc zdziwiony na Hermionę- Granger… a ty,
co tu robisz…?- Zapytał a Hermiona odsunęła się kilka kroków- Hej hej… nie bój
się…- Powiedział uśmiechając się niepewnie.
-To samo pytanie chciałabym zadać
tobie… Malfoy…- Dodała niepewnie- I jeśli masz zamiar mnie obrażać to proszę…
spłynie to po mnie bez echa…
-Spokojnie Hermiono…- Neville od razu
położył dłoń na jej ramieniu.
Draco Malfoy przyglądał się przez
chwilę Hermionie. Widział w oczach dziewczyny obrzydzenie… Obrzydzenie
spowodowane nim samym. Westchnął ciężko czując zakłopotanie, ale nie spuścił
jednak wzroku wciąż patrząc na dziewczynę.
-Pracuję tu Granger… tak samo jak
ty… chyba lepiej będzie jak… ja już pójdę… Neville wpadnij jak znajdziesz czas-
Powiedział Malfoy i napięcie odwrócił się odchodząc w przeciwnym kierunku.
Hermiona przez chwilę przyglądała
się Draco i gdy jego blond czupryna ukryła się za drzwiami na końcu korytarza
wybuchła patrząc na Nevilla.
-Dlaczego nikt nie powiedział mi, że
Malfoy… ta śmierdząca ropucha tu pracuje?- Zapytała czując jak cała drży na
samą myśl o nim.
-Hermiono uspokój się… Nikt ci nie
powiedział, żebyś nie zrezygnowała ze swoich marzeń z pracy tu… po drugie Draco
się zmienił…- Powiedział, ale kobieta natychmiast mu przerwała.
-Zmienił? Ty chyba żartujesz to jest
Malfoy. Od kiedy w ogóle jesteście w tak dobrych kontaktach? Przecież to facet,
który zatruwał mi cały pobyt w Hogwarcie… zresztą tobie też- Powiedziała
Hermiona na jednym tchu- Facet, który wciąż uświadamiał mi jak nie jestem
idealna… uświadamiał mi to…, że jestem szlamą…
-Proszę cie nie myśl tak Hermiono…
On naprawdę nie jest już taki… Bitwa o Hogwart wszystko zmieniła, a na pewno
zmieniła jego, uwierz mi…
-Może i się zmienił…, ale nic i nikt
nie zmusi mnie do tego bym mu wybaczyła…
***
Draco siedział w swoim gabinecie
zamyślony. Wiedział, że Hermiona ma zacząć pracę w Mungu… i sam w duchu cieszył
się na to, jednak nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji z jej strony. Ale
czego innego się spodziewał po tym wszystkim jak ją traktował? Był dupkiem…
cholernym dupkiem i nic niestety nie mogło zmienić tego, co było kiedyś.
Poprawił się odrobinę na krześle i
przegarnął swoje włosy. Zaczął się zastanawiać, kiedy to zmieniły się jego
uczucia do tej dziewczyny… tego sam nie wiedział. Na szczęście wiedział, że
Hermiona nie jest dla niego…
Po pierwsze była zajęta przez tego
rudzielca. Draco dowiedział się nawet, że za pół roku mają się pobrać…, co na
jego nieszczęście… wywołało to u niego czarną rozpacz wypłukiwana litrami
ognistej whisky…
Po drugie Hermiona nienawidziła go z
całej siły. I miała racje…, bo jak można wybaczyć komuś tak okropne świństwa…
Po trzecie i najważniejsze… Hermiona
była najwspanialszą i najpiękniejszą kobietą, jaką znał…
W ten właśnie sposób argumentował
sobie, że Hermiona Granger nie jest dla niego…
Jednak to nie zmieniało faktu, że…
Ją kochał…
------------------------------------------------
Hej Hej. Mam dla was pierwszy rozdział nowego opowiadania :D Nie rozpisuje sie. Piszcie jak wam się podoba i wgl :D
Bayo
Artistico♥