piątek, 11 lipca 2014

Rozdział XXV

Rozdział XXV
"Nowe miejsce, nowe życie"
1 wrzesień2005
                Liście zaczęły spadać z drzew zwiastując tym powolne nadejście jesieni. Za oknami robiło się pochmurno, co u wielu ludzi wywoływało bardzo złe samopoczucie. Jednak nie u niej. Nie u niej gdyż ona z dnia na dzień stawała się coraz bardziej szczęśliwa, uśmiechnięta jak by za oknem zamiast jesieni pojawiała się piękna wiosna zwiastująca piękną pogodę, kwitnące rośliny i budzącą się przyrodę do życia.
                Tego dnia siedziała wygodnie na kanapie w ich nowym domu. Rozejrzała się po salonie sama nie dowierzając, że owy piękny dom należy do niej i jej wspaniałego męża. Przeprowadzili się tu ledwo dwa dni temu a ona już czuła się jak u siebie. Czułą się tu doskonale. Szybko zapełniła biblioteczkę w salonie, przez co Draco musiał małą skromną półkę przerobić na ogromną bibliotekę, która zajmuje teraz cała mniej widoczną ścianę. 
                Siedziała teraz przykryta kocem i czytała książkę. Obok niej na stoliczku przy lampie leżały świeżo upieczone ciasteczka przez domową skrzatkę Mgiełkę. Nie chciała domowego skrzata. Zawsze uważała, że to wykorzystywanie niewinnych stworzeń, ale Draco się uparł a Mgiełka namawiała.
                Mgiełka pracowała w domu Malfoyów od bardzo wielu lat. Pojawiła się u nich, gdy Harry podstępem uwolnił Zgredka. Skrzatka uwielbiała Malfoyów a oni w stosunku do niej zawsze byli mili gdyż zajmowała się ich synem a sam Draco bardzo ją lubił i szanował.
                Nie miała, więc wyboru, Mgiełka została ich domowym skrzatem po wielkim płaczu, jaki urządziła, gdy ta chciała jej wręczyć skrawek ubrania. Niestety musiała przyznać, że jej pomoc okazała się zbawieniem. Była w piątym miesiącu ciąży z dwoma brykającymi w jej brzuchu chłopcami a ona szybko się męczyła.
                Draco na wieść, że będą mieli bliźnięta oszalał z radości. Jeszcze tego samego dnia kupił dwie małe miotły dla chłopców i zapowiedział, że gdy tylko zaczną chodzić od razu nauczy ich latać. Zachichotała na samo wspomnienie jego słów. Wiedziała, że Draco będzie wspaniałym ojcem. Udowadniał to na każdym kroku opiekując się nią.
                Co chwilę mieli gości, odwiedzali ich rodzice jej i Draco, wszyscy znajomi, Harry z Ginny i James, który był tak przesłodkim dzieckiem, że aż sama nie mogła doczekać się rozwiązania.
***
                Odłożył resztę papierów do szuflady a kilka kopert schował do teczki by przejrzeć je wieczorem. Wstał zza biurka i założył swoją szatę a następnie zabrał swoje rzeczy wychodząc z biura. Uśmiechając się szeroko szedł korytarzami Ministerstwa Magii, co nóż a to witając się a to żegnając się z kimś. Gdy podszedł do kominków przeznaczonych do teleportacji został brutalnie zatrzymany przez cios w twarz. Kiedy otworzył oczy i wstał zobaczył wściekłego Rona Wesleya.
                W tym momencie poczuł jak zaczyna narastać w nim złość. Czego mógł chcieć ten idiota? Miał nadzieję, że ma już z głowy tą życiową porażkę.
                -Czekałem na to spotkanie kilka miesięcy. Od kiedy trzymano mnie z dala od waszego ślubu z dnia na dzień narastała we mnie coraz większa wściekłość. A gdy dowiedziałem się, że od dłuższego czasu…- Wzdrygnął się Ron, gdy pomyślał, o czym w jego mniemaniu okropnym- I że dodatkowo zrobiłeś jej dziecko… Ty parszywa żmijo…, Ale nie odpuszczę ci o nie… Hermiona kocha tylko mnie… ja to doskonale wiem. A ty… byłeś tylko nędzną formą pocieszenia… zachłysnęła się pieniędzmi potem zrobiłeś jej te bachory…, ale to mi nie przeszkadza… zawsze można zabić te parszywe gówna…
                Wtedy nie wytrzymał uderzył rudego prosto w twarz aż poczuł jak jego noc łamie się na kilka kawałków. Następnie wyciągnął z za pasa różdżkę i najpierw zaklęciem Expeliarmus rozbroił przeciwnika a następnie Rictusempra odrzucił go na kilka metrów.
                -Nie będziesz tak mówił o mojej żonie i moich dzieciach. Zobaczysz zginiesz w Azkabanie… nie odpuszczę ci tego...- Odparł wycierając swój zakrwawiony nos- Dopilnuje by dementory mocno pocałowały cię ode mnie- Zaśmiał się z pogardą.
                Wtedy podbiegli do nich strażnicy z ministerstwa i podnieśli z podłogi nieprzytomnego Wesleya. Otrzepali go z brudu i próbowali odrobinę ocucić. Po chwili doszedł do nich również Minister Magii wyraźnie przejęty zaistniałą sytuacją.
                -Mogłem się domyślić, że w końcu do tego dojdzie…- Westchnął ciężko- Muszę zwolnić Wesleya… obiecywał się uspokoić, ale on zwariował. Stał się niebezpieczny dla otoczenia. Proszę natychmiast przetransportować go do Świętego Munga i ostrzec, że bez mojej zgody nie będzie mógł opuścić szpitalu- Powiedział Kingsley do strażników a następnie zwrócił się do Draco- A tobie nic nie jest? Wszystko w porządku?
                -Tak, wszystko gra… Ja dziękuje Ministrze… Hermiona na pewno będzie czuła się znacznie bezpieczniej… Bardzo panu dziękuje- Powiedział ściskając jego dłoń- Będę się zbierać…
                -Nie ma, za co… Proszę pozdrowić Panią Malfoy- Powiedział Kingsley z uśmiechem i wiedział, że stosunek Ministra do niego naprawdę się zmienił a on polubił go pomimo wszystkich głupot, jakie wyczyniał, gdy chodził jeszcze do szkoły.
                Pożegnał się ze wszystkimi i z siniakiem i blizną na twarzy prze teleportował się do domu.
***
                -Draco!!!- Zapiszczała przestraszona zrywając się z kanapy, gdy zobaczyła swojego męża z poobijaną twarzą- Boże skarbie, kto ci to zrobił…?- Krzyknęła i podeszła do niego delikatnie dotykając jego policzka.
                -Kochanie nic mi nie jest… to tylko taka delikatna sprzeczka na temat odmiennych poglądów..
                -Zamknij się i gadaj, kto ci to zrobił i radze ci nie denerwować kobiety w ciąży!- Krzyknęła a po minie, Draco wnioskowała, że połknął haczyk.
                Draco uśmiechnął się do niej i mocno ją przytulił.
                -Och skarbie… Powiem ci tak… Od dziś, możemy naprawdę zacząć żyć. Minister Magii nakazał zamknąć Wesleya u świętego Munga… zaatakował mnie zaczął grozić… no i go zamknęli… jesteśmy bezpieczni…- Wyszeptał całując ją czule- nareszcie bezpieczni… ty, ja i nasze dzieci…
***
1 październik 2005
                Rozpoczął się 7 miesiąc ciąży a jej brzuch dość szybko zmieniał swój rozmiar na coraz to większy. Powoli traciła humor i stawała się przygnębiona faktem, że jest coraz obszerniejsza. Draco oczywiście cały czas powtarzał jej jak piękna jest i jak bardzo ją kocha. Codziennie dostawała od niego kwiaty a wieczorami zaś tulił ja do siebie usypiając. Jednak to poprawiało jej humor tylko chwilowo…
                Wiedziała doskonale, że jest nie do zniesienia, ale on nie dał nic po sobie poznać. Był twardy i wciąż bardzo opiekuńczy. Otaczał ją ogromną troską i starał się o to, że gdy będzie w pracy będzie miał kto z nią zostać. Dlatego cały czas w ich domu pojawiała się jej mama, która z ochotą gotowała jej pyszności, na które nie mogła już patrzeć czy też jej teściowa z nowymi ploteczkami przyniesionymi ze śmietanki czarodziejskiej i faktami jak ludzie nie mogą doczekać się narodzin jej pierworodnych wnuków dziedziców całej fortuny Malfoyów. Pokazywała jej coraz to nowsze artykuły o nich na szczęście pomijając te najbardziej zgryźliwe autorstwa nikogo innego jak przeklętej Rity Skeeter. Musiała przyznać, ze było to bardzo trudne, ale dawała radę by nie polecieć do Proroka Codziennego i własnoręcznie nie udusić tej wścibskiej i nienormalnej dziennikarki( o ile można było nazwać tę kobietę dziennikarką).
                Dosłownie pokochała Mgiełkę, która doskonale rozumiała jej problemy i gdy tylko poczuła się źle od razu potrafiła pomóc jej jak najlepiej umiała. Nie panikowała tylko przynosiła jej przygotowane przez siebie maści na rozstępy, które okazały się zbawieniem. Zapewne wszystkie mugolki w ciąży dałyby się zabić za kroplę tego specyfiku.
***
18 październik 2005
                Leżała na łóżku w koszulce nocnej, przez co mógł w spokoju patrzeć na jej idealne ciało. Mione przerażał fakt jak bardzo zmieniło się jej ciało, gdy tym czasem on nie widział najmniejszej wady w jej wyglądzie.
                Delikatnie głaskał jej brzuch czując jak chłopcy kopią. Hermiona uśmiechała się do niego czule i położyła spokojnie swoją dłoń na jego.
                -Wiesz, że bardzo mocno cię kocham prawda?- Zapytała Miona zerkając na niego- I to, że uczyniłeś mnie najszczęśliwszą osobą na ziemi..?
                Zaśmiał się cicho i podciągnął się by móc dosięgnąć jej słodkich ust. Pozostawił na jej ustach bardzo czuły pocałunek, który ona z radością odwzajemniła.
                -Wiem to doskonale…, bo czuję dokładnie to samo skarbie...

                Ich usta złączyły się na dobre w namiętnym akcie miłości, do którego ochoczo dołączyła reszta ich ciał. 

~~~~
Wiem, ze lece troche jak burza ale bardzo zależy mi na dokończeniu opowaidania i zabraniu się na czytanie książek i robienie szkiców. Nie chcę was znowu zawieść dlatego pomimo małej aktywności za którą niestety jestem winna ja dodaje rodziały zaraz po ich skończeniu. Dziś popołudniu lub wieczorem następna porcja Dramione. Do końca jeszcze 5 rodziałów i Epilog. trzymajdzie kcisuki.

Bay Całusy. 

Artistico♥

10 komentarzy:

  1. Hej.:)
    Cieszę się, że postanowiłaś dokończyć bloga. Rozdział jest niesamowity. Ron zasłużył na to, by spędzić resztę życia w zakładzie zamkniętym. Draco jest taki słodki opiekując się Hermioną.:)


    Jeśli mogę cię o coś prosić, to nie informuj mnie już na amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com, tylko na dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com, gdzie prowadzę aktualna historię Dramione. Jest tam zakładka spam przeznaczona na informację o nowych rozdziałach. Z góry dziękuję.:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_


    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej okej. Ja nie mam w zwyczaju informowania o rozdialach tylko teraz dalam znac ze wrovilam. Ale jak cos dziekuje za info :)

      Usuń
  2. Piękne :)
    Mam nadzieję, ze nic sie nie zepsuje :)
    Weny.
    Pozdrawiam, Lili.
    Zapraszam na miniaturkę na panstwoweasley.blogspot.com
    i nowy rozdział na ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Życzę weny :D



    Szesnastoletnia Gryfonka. Przyjaciółka Złotej Trójcy. Konflikt z Draconem Malfoyem. Czy dzięki niej szósty rok zakończy się dobrze?
    http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    PRZEPRASZAM ZA SPAM

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;) Właśnie trafiłam na Twój blog i przeczytałam go jednym tchem. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba Twoja historia i nawet trochę żałuję, że zmierza już ku końcowi...

    Opowiadanie jest świetne a najbardziej podoba mi się to, że nie ma w nim ciągłych problemów i nieporozumień między Draco i Herm. Bardzo miło się czyta jak uczucie między głównymi bohaterami jest coraz silniejsze a oni wspierają się wzajemnie ;) No i jest tutaj mnóstwo pozytywnych emocji ;) Praktycznie przy każdym rozdziale miałam uśmiech na ustach...

    Pozdrawiam i czekam na następne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No kocham bliźniaki pomimo że się jeszcze nie urodziły :) no i czy wspominałam że kocham Draco? Tak, tak z każdym kolejnym rozdziałem chcę trafić tak jak udało się to Hermionie ;) Jesteś błyskawiczna :*
    L.Black

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Twoje opowiadanie! Jest cudowne :3
    Idealny poprawiacz humoru, przydał mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział.
    Cieszę się, ze Draco i Hermionie wszystko się układa.
    Mogłam się domyślić, że Malfoy będzie chciał kupić miotełki dla dzieci.
    To dobrze, ze Ron już nikomu nie zagraża, ale trochę mi go żal.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję! :) Zostałaś nominowana do nagrody 'The Versatile Blogger Award'.
    Zapoznaj się ze szczegółami na moim blogu:

    http://dramioneodnienawiscidomilosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    ~♥~Panna BlackDragon~♥~

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy