Rozdział XXV
"Nowe
miejsce, nowe życie"
1 wrzesień2005
Liście
zaczęły spadać z drzew zwiastując tym powolne nadejście jesieni. Za oknami
robiło się pochmurno, co u wielu ludzi wywoływało bardzo złe samopoczucie.
Jednak nie u niej. Nie u niej gdyż ona z dnia na dzień stawała się coraz
bardziej szczęśliwa, uśmiechnięta jak by za oknem zamiast jesieni pojawiała się
piękna wiosna zwiastująca piękną pogodę, kwitnące rośliny i budzącą się
przyrodę do życia.
Tego
dnia siedziała wygodnie na kanapie w ich nowym domu. Rozejrzała się po salonie
sama nie dowierzając, że owy piękny dom należy do niej i jej wspaniałego męża.
Przeprowadzili się tu ledwo dwa dni temu a ona już czuła się jak u siebie.
Czułą się tu doskonale. Szybko zapełniła biblioteczkę w salonie, przez co Draco
musiał małą skromną półkę przerobić na ogromną bibliotekę, która zajmuje teraz
cała mniej widoczną ścianę.
Siedziała
teraz przykryta kocem i czytała książkę. Obok niej na stoliczku przy lampie
leżały świeżo upieczone ciasteczka przez domową skrzatkę Mgiełkę. Nie chciała
domowego skrzata. Zawsze uważała, że to wykorzystywanie niewinnych stworzeń,
ale Draco się uparł a Mgiełka namawiała.
Mgiełka
pracowała w domu Malfoyów od bardzo wielu lat. Pojawiła się u nich, gdy Harry
podstępem uwolnił Zgredka. Skrzatka uwielbiała Malfoyów a oni w stosunku do niej
zawsze byli mili gdyż zajmowała się ich synem a sam Draco bardzo ją lubił i
szanował.
Nie
miała, więc wyboru, Mgiełka została ich domowym skrzatem po wielkim płaczu,
jaki urządziła, gdy ta chciała jej wręczyć skrawek ubrania. Niestety musiała
przyznać, że jej pomoc okazała się zbawieniem. Była w piątym miesiącu ciąży z
dwoma brykającymi w jej brzuchu chłopcami a ona szybko się męczyła.
Draco
na wieść, że będą mieli bliźnięta oszalał z radości. Jeszcze tego samego dnia
kupił dwie małe miotły dla chłopców i zapowiedział, że gdy tylko zaczną chodzić
od razu nauczy ich latać. Zachichotała na samo wspomnienie jego słów.
Wiedziała, że Draco będzie wspaniałym ojcem. Udowadniał to na każdym kroku
opiekując się nią.
Co
chwilę mieli gości, odwiedzali ich rodzice jej i Draco, wszyscy znajomi, Harry
z Ginny i James, który był tak przesłodkim dzieckiem, że aż sama nie mogła
doczekać się rozwiązania.
***
Odłożył
resztę papierów do szuflady a kilka kopert schował do teczki by przejrzeć je
wieczorem. Wstał zza biurka i założył swoją szatę a następnie zabrał swoje
rzeczy wychodząc z biura. Uśmiechając się szeroko szedł korytarzami
Ministerstwa Magii, co nóż a to witając się a to żegnając się z kimś. Gdy
podszedł do kominków przeznaczonych do teleportacji został brutalnie zatrzymany
przez cios w twarz. Kiedy otworzył oczy i wstał zobaczył wściekłego Rona
Wesleya.
W
tym momencie poczuł jak zaczyna narastać w nim złość. Czego mógł chcieć ten
idiota? Miał nadzieję, że ma już z głowy tą życiową porażkę.
-Czekałem
na to spotkanie kilka miesięcy. Od kiedy trzymano mnie z dala od waszego ślubu
z dnia na dzień narastała we mnie coraz większa wściekłość. A gdy dowiedziałem się,
że od dłuższego czasu…- Wzdrygnął się Ron, gdy pomyślał, o czym w jego
mniemaniu okropnym- I że dodatkowo zrobiłeś jej dziecko… Ty parszywa żmijo…,
Ale nie odpuszczę ci o nie… Hermiona kocha tylko mnie… ja to doskonale wiem. A
ty… byłeś tylko nędzną formą pocieszenia… zachłysnęła się pieniędzmi potem
zrobiłeś jej te bachory…, ale to mi nie przeszkadza… zawsze można zabić te
parszywe gówna…
Wtedy
nie wytrzymał uderzył rudego prosto w twarz aż poczuł jak jego noc łamie się na
kilka kawałków. Następnie wyciągnął z za pasa różdżkę i najpierw zaklęciem
Expeliarmus rozbroił przeciwnika a następnie Rictusempra odrzucił go na kilka
metrów.
-Nie
będziesz tak mówił o mojej żonie i moich dzieciach. Zobaczysz zginiesz w
Azkabanie… nie odpuszczę ci tego...- Odparł wycierając swój zakrwawiony nos-
Dopilnuje by dementory mocno pocałowały cię ode mnie- Zaśmiał się z pogardą.
Wtedy
podbiegli do nich strażnicy z ministerstwa i podnieśli z podłogi nieprzytomnego
Wesleya. Otrzepali go z brudu i próbowali odrobinę ocucić. Po chwili doszedł do
nich również Minister Magii wyraźnie przejęty zaistniałą sytuacją.
-Mogłem
się domyślić, że w końcu do tego dojdzie…- Westchnął ciężko- Muszę zwolnić
Wesleya… obiecywał się uspokoić, ale on zwariował. Stał się niebezpieczny dla
otoczenia. Proszę natychmiast przetransportować go do Świętego Munga i ostrzec,
że bez mojej zgody nie będzie mógł opuścić szpitalu- Powiedział Kingsley do
strażników a następnie zwrócił się do Draco- A tobie nic nie jest? Wszystko w porządku?
-Tak,
wszystko gra… Ja dziękuje Ministrze… Hermiona na pewno będzie czuła się
znacznie bezpieczniej… Bardzo panu dziękuje- Powiedział ściskając jego dłoń-
Będę się zbierać…
-Nie
ma, za co… Proszę pozdrowić Panią Malfoy- Powiedział Kingsley z uśmiechem i
wiedział, że stosunek Ministra do niego naprawdę się zmienił a on polubił go
pomimo wszystkich głupot, jakie wyczyniał, gdy chodził jeszcze do szkoły.
Pożegnał
się ze wszystkimi i z siniakiem i blizną na twarzy prze teleportował się do
domu.
***
-Draco!!!-
Zapiszczała przestraszona zrywając się z kanapy, gdy zobaczyła swojego męża z
poobijaną twarzą- Boże skarbie, kto ci to zrobił…?- Krzyknęła i podeszła do
niego delikatnie dotykając jego policzka.
-Kochanie
nic mi nie jest… to tylko taka delikatna sprzeczka na temat odmiennych
poglądów..
-Zamknij
się i gadaj, kto ci to zrobił i radze ci nie denerwować kobiety w ciąży!- Krzyknęła
a po minie, Draco wnioskowała, że połknął haczyk.
Draco
uśmiechnął się do niej i mocno ją przytulił.
-Och
skarbie… Powiem ci tak… Od dziś, możemy naprawdę zacząć żyć. Minister Magii nakazał
zamknąć Wesleya u świętego Munga… zaatakował mnie zaczął grozić… no i go zamknęli…
jesteśmy bezpieczni…- Wyszeptał całując ją czule- nareszcie bezpieczni… ty, ja
i nasze dzieci…
***
1 październik 2005
Rozpoczął
się 7 miesiąc ciąży a jej brzuch dość szybko zmieniał swój rozmiar na coraz to
większy. Powoli traciła humor i stawała się przygnębiona faktem, że jest coraz obszerniejsza.
Draco oczywiście cały czas powtarzał jej jak piękna jest i jak bardzo ją kocha.
Codziennie dostawała od niego kwiaty a wieczorami zaś tulił ja do siebie
usypiając. Jednak to poprawiało jej humor tylko chwilowo…
Wiedziała
doskonale, że jest nie do zniesienia, ale on nie dał nic po sobie poznać. Był
twardy i wciąż bardzo opiekuńczy. Otaczał ją ogromną troską i starał się o to,
że gdy będzie w pracy będzie miał kto z nią zostać. Dlatego cały czas w ich
domu pojawiała się jej mama, która z ochotą gotowała jej pyszności, na które
nie mogła już patrzeć czy też jej teściowa z nowymi ploteczkami przyniesionymi
ze śmietanki czarodziejskiej i faktami jak ludzie nie mogą doczekać się
narodzin jej pierworodnych wnuków dziedziców całej fortuny Malfoyów. Pokazywała
jej coraz to nowsze artykuły o nich na szczęście pomijając te najbardziej
zgryźliwe autorstwa nikogo innego jak przeklętej Rity Skeeter. Musiała
przyznać, ze było to bardzo trudne, ale dawała radę by nie polecieć do Proroka
Codziennego i własnoręcznie nie udusić tej wścibskiej i nienormalnej
dziennikarki( o ile można było nazwać tę kobietę dziennikarką).
Dosłownie
pokochała Mgiełkę, która doskonale rozumiała jej problemy i gdy tylko poczuła
się źle od razu potrafiła pomóc jej jak najlepiej umiała. Nie panikowała tylko
przynosiła jej przygotowane przez siebie maści na rozstępy, które okazały się
zbawieniem. Zapewne wszystkie mugolki w ciąży dałyby się zabić za kroplę tego
specyfiku.
***
18 październik 2005
Leżała
na łóżku w koszulce nocnej, przez co mógł w spokoju patrzeć na jej idealne
ciało. Mione przerażał fakt jak bardzo zmieniło się jej ciało, gdy tym czasem
on nie widział najmniejszej wady w jej wyglądzie.
Delikatnie
głaskał jej brzuch czując jak chłopcy kopią. Hermiona uśmiechała się do niego
czule i położyła spokojnie swoją dłoń na jego.
-Wiesz,
że bardzo mocno cię kocham prawda?- Zapytała Miona zerkając na niego- I to, że
uczyniłeś mnie najszczęśliwszą osobą na ziemi..?
Zaśmiał
się cicho i podciągnął się by móc dosięgnąć jej słodkich ust. Pozostawił na jej
ustach bardzo czuły pocałunek, który ona z radością odwzajemniła.
-Wiem
to doskonale…, bo czuję dokładnie to samo skarbie...
Ich
usta złączyły się na dobre w namiętnym akcie miłości, do którego ochoczo
dołączyła reszta ich ciał.
~~~~
Wiem, ze lece troche jak burza ale bardzo zależy mi na dokończeniu opowaidania i zabraniu się na czytanie książek i robienie szkiców. Nie chcę was znowu zawieść dlatego pomimo małej aktywności za którą niestety jestem winna ja dodaje rodziały zaraz po ich skończeniu. Dziś popołudniu lub wieczorem następna porcja Dramione. Do końca jeszcze 5 rodziałów i Epilog. trzymajdzie kcisuki.
Bay Całusy.
Artistico♥
Hej.:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że postanowiłaś dokończyć bloga. Rozdział jest niesamowity. Ron zasłużył na to, by spędzić resztę życia w zakładzie zamkniętym. Draco jest taki słodki opiekując się Hermioną.:)
Jeśli mogę cię o coś prosić, to nie informuj mnie już na amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com, tylko na dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com, gdzie prowadzę aktualna historię Dramione. Jest tam zakładka spam przeznaczona na informację o nowych rozdziałach. Z góry dziękuję.:)
Pozdrawiam serdecznie,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Okej okej. Ja nie mam w zwyczaju informowania o rozdialach tylko teraz dalam znac ze wrovilam. Ale jak cos dziekuje za info :)
UsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze nic sie nie zepsuje :)
Weny.
Pozdrawiam, Lili.
Zapraszam na miniaturkę na panstwoweasley.blogspot.com
i nowy rozdział na ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :D
Szesnastoletnia Gryfonka. Przyjaciółka Złotej Trójcy. Konflikt z Draconem Malfoyem. Czy dzięki niej szósty rok zakończy się dobrze?
http://youaremyhorcrux.blogspot.com/
PRZEPRASZAM ZA SPAM
Hej ;) Właśnie trafiłam na Twój blog i przeczytałam go jednym tchem. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba Twoja historia i nawet trochę żałuję, że zmierza już ku końcowi...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest świetne a najbardziej podoba mi się to, że nie ma w nim ciągłych problemów i nieporozumień między Draco i Herm. Bardzo miło się czyta jak uczucie między głównymi bohaterami jest coraz silniejsze a oni wspierają się wzajemnie ;) No i jest tutaj mnóstwo pozytywnych emocji ;) Praktycznie przy każdym rozdziale miałam uśmiech na ustach...
Pozdrawiam i czekam na następne rozdziały ;)
No kocham bliźniaki pomimo że się jeszcze nie urodziły :) no i czy wspominałam że kocham Draco? Tak, tak z każdym kolejnym rozdziałem chcę trafić tak jak udało się to Hermionie ;) Jesteś błyskawiczna :*
OdpowiedzUsuńL.Black
Kocham Twoje opowiadanie! Jest cudowne :3
OdpowiedzUsuńIdealny poprawiacz humoru, przydał mi się :D
cudna
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Draco i Hermionie wszystko się układa.
Mogłam się domyślić, że Malfoy będzie chciał kupić miotełki dla dzieci.
To dobrze, ze Ron już nikomu nie zagraża, ale trochę mi go żal.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Gratuluję! :) Zostałaś nominowana do nagrody 'The Versatile Blogger Award'.
OdpowiedzUsuńZapoznaj się ze szczegółami na moim blogu:
http://dramioneodnienawiscidomilosci.blogspot.com/
Pozdrawiam
~♥~Panna BlackDragon~♥~