środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział XX

Rozdział XX
"Zbyt krótka historia"
21 czerwca 2005
                Złapał ja w ostatniej chwili w swoje ramiona. Nie płakała, nie krzyczała… jej wzrok był pusty, beznamiętny. Nie wyrażał on żadnych emocji.
                -Mio… Miono…- Wyszeptał rozpaczliwie patrząc jak jego ukochana zamyka powoli oczy- Nie… Nie! Nie zasypiaj!- Krzyknął zrozpaczony i włożył swoją dłoń do jej torebki.
                Cholera…- Mruknął w myślach do siebie-, Po co ja jej dawałem tą różdżkę?!
                Po chwili szarpaniny z kawałkiem materiału znalazł ją i nie minęła kolejna sekunda i już ich nie było.
***
                -Ratunku!!!- Krzyknął biegnąc ze swoją żoną na rękach korytarzem mijają ludzi z licznymi obrażeniami, którzy po prostu schodzili mu z drogi.
                Nagle zobaczył Padmę Patil wychodzącą ze swojego gabinetu. Gdy tylko ich zobaczyła od razu otworzyła im drzwi od sali uzdrowień.
                -Błagam ratuj ją…- Wyszeptał rozpaczliwie kładąc ją na łóżku szpitalnym.
                -Co się stało?- Zapytała Padma i w tym samym czasie wraz z innymi uzdrowicielami dokładnie badali nieprzytomne ciało jego żony.
                -Wróciliśmy właśnie z Paryża… z naszego miesiąca miodowego…- Mamrotał jak w transie nie spuszczając wzroku z Hermiony- I ona nagle złapała się za brzuch… i zemdlała… Ratujcie ją… Ratujcie nasze dziecko!
                Był roztrzęsiony, załamany i przerażony. Nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie działo. W jednej chwili mógł stracić wszystko, na czym mu najbardziej w życiu zależało.
                -Draco. Uspokój się proszę nie pomagasz nam tym… Idź do poczekalni- Powiedziała pospiesznie Padma a on ani myślał ją opuszczać. Nie mógł jej zostawić. Nie mógł opuścić swojej ukochanej. Musiał być przy niej.
                -Nigdzie nie idę!- Odrzekł stanowczo jednak nadaremnie, gdy kilku uzdrowicieli po prostu wyniosło go z sali.
                -ZOSTAWCIE MNIE!!! JA MUSZĘ WRÓCIĆ DO MOJEJ ŻONY!!!- Krzyczał wściekły próbując im uciec.
***
23 czerwca 2005
                Siedział na krześle od kilkunastu godzin. Jego twarz była ukryta w dłoniach. Kiedyś wyśmiałby siebie samego siebie za taką reakcję… Po prostu siedział… i cicho szlochał przy łóżku ukochanej a w jego głowie wciąż pobrzmiewała jego rozmowa z uzdrowicielami.
***
22 czerwca 2005
                -Co z nią?- Zapytał szybko, gdy Padma wyszła z gabinetu- Obudziła się? Mogę się z nią zobaczyć?
                Patil położyła delikatnie dłoń na jego ramieniu. Jej mina nie wróżyła nic dobrego.
                -Draco… ona się nie obudziła…- Powiedziała cichym głosem widocznie roztrzęsiona- Żyje…- Wyszeptała cicho, na co on odetchnął z ulgą. Jednak dziewczyna nie zareagowała pozytywnie na to, co sama przed chwilą powiedziała- Dziecku nic nie jest… Rozwija się prawidło bez przeszkód… Zadbamy o to by urodziło się zdrowe…
                -A, co z Hermioną?- Zapytał cichym głosem czując jak cała krew odpłynęła z jego ciała.
                Padma zaszlochała cicho patrząc na niego- Nie wiem jak mam ci to nawet wytłumaczyć… Jej ciało żyje dzięki eliksirowi…, ale tylko jej ciało… Nie umiemy uzdrowić jej duszy… Ktoś musiał podać jej jakąś okropną truciznę… Organizm próbował z nią walczyć, ale nie dał rady…
                Przetrawiał wszystko, co mówiła Padma i jedyny wniosek, jaki nasuwał mu się na myśl od razu odrzucał od siebie nie chcąc w to wierzyć.
                -Będziemy podawać jej eliksir dopóki dziecko będzie w stanie samo przeżyć na świecie…- Wyszeptała cicho a łzy spływały jej ciurkiem po policzkach.
                -A, co potem?!- Warknął głośno łapiąc się za głowę- Mam pozwolić wam przestać żeby umarła?!
                -Draco… ona nie żyje… Eliksir tylko podtrzymuje jej narządy, aby pracowały prawidłowo. Żadna odtrutka nie działa… To, co dostała jest nam nieznane… Bardzo silne…
                Ale już jej nie słuchał… Czuł jak cały świat rozsypał się na miliardy malutkich kawałków i jak piasek przesypał się między jego palcami.
                Wyminął ludzi na korytarzu i wpadł do sali. Leżała nieruchomo na łóżku. Jej oczy były zamknięte a na twarzy mienił się delikatny uśmiech. Wyglądała jak by spała.
                -Miono…- Wymamrotał zrozpaczony padając na kolana przy jej łóżku i zaczął całować jej dłoń- Najdroższa… nie zostawiaj mnie… błagam… Obudź się… Proszę… Moje życie bez ciebie nie ma sensu… Błagam…
***
23 czerwca 2005
                Błagał wciąż… Jednak nic się nie zmieniło. Głaskał delikatnie jej zaróżowione policzki a po jego własnych jak wodospadem płynęły łzy. Kto mógł zrobić jej coś takiego? Kto mógł chcieć ją zabić? Kto chciał odebrać mu to? Wiedział, że na to nie pozwoli. Odda wszystko, co ma by móc znów cieszyć się szczęściem z Hermioną. Odda swoje życie za jej by to ona mogła w spokoju wychować ich dziecko. Wiedział jednak, że zostało mu też niewiele czasu. Dziecko potrzebowało jeszcze czterech pięciu miesięcy by jego narządy rozwinęły się prawidłowo. Uzdrowiciele ostrzegli go jednak, ze w każdej chwili eliksir może przestać działać, jeśli trucizna zacznie również z nim walczyć.
                Wyrywał sobie włosy z głowy by chodź trochę przestał myśleć o swojej żonie, która leżała przy nim a zaczął jednak o tym, kto to zrobił.
                Doskonale wiedział, że gdy tylko się tego dowie wyciągnie z niego, co podał, Hermionie a następnie bez skrupułów z zimna krwią zabije go.
***
                -Kiedy została podana jej ta trucizna?- Zapytał Patil głaszcząc wciąż Hermionę po policzku.
                -Około dwóch tygodni… mniej więcej… Musiało się to zdarzyć podczas waszego miesiąca miodowego…
                Spojrzał na nią szybko i zerwał się z krzesła- Zaopiekuj się nią… Błagam… Nie wiem ile mi to zajmie, ale postaram się wrócić jak najszybciej.
***
                Siedział na miotle i od kilku godzin był już w powietrzu. Wciąż wpatrywał się z obrzydzeniem w zdjęcie kobiety, które było przymocowane do rączki i zaczarowane tak jak kompas by zaprowadziły go do tego żabojada.
                Wyciągnie z niej siłą, co podała Hermionie. I nawet, jeśli za użycie cruciatusa i uduszenie gołymi rękoma wsadzą go do Azkabanu nie przejmował się tym. Najważniejsze było dla niego to by uratować swoja żonę…
***
22 czerwca 2005
                Delikatnie otworzyła swoje oczy. Przetarła je i rozejrzała się dookoła. Była w szpitalu. Zemdlała. Tylko tyle pamiętała. Pogłaskała się po brzuchu i uśmiechnęła się do siebie.
                Nic nam nie jest kochanie- Pomyślała i usiadła delikatnie na łóżku.
                Drzwi od sali otworzyły się z hukiem a do niej wbiegł blond włosy bóg.
                Draco!!- Powiedziała i co ją przeraziło… Nie usłyszała swojego głosu.
                Draco!!!- Powtórzyła i nadal nic.
                -Miono…- Usłyszała jak wymamrotał Draco padając na kolana i zaczął mówić coś za jej plecami- Najdroższa… nie zostawiaj mnie… błagam… Obudź się… Proszę… Moje życie bez ciebie nie ma sensu… Błagam…

                Coraz mniej z tego rozumiała. Szybko wstała i to, co zobaczyła o mało nie sprawiło, że zemdlała by na nowo… o ile by to było możliwe…, Bo jej ciało nadal leżało na łóżku bez żadnej zmiany… Była duchem… bez cielesnym duchem…, ponieważ jej ciało wciąż żyło…

~~~~

Hej♥ Po pierwsze zaczynam od przeprosin. Długo nie było rozdziału to fakt. Ale jak pisałam miałam egzamin na prawo jazdy (^^) i obiecałam rozdział jak zdam. NO I ZDAŁAM ZA PIERWSZYM PODEJŚCIEM :D Jednak na rozdział musieliście poczekać ponieważ nie wiedziałam jak rozwiązać sytuację. Dzisiejszy rozdział jest efektem dziwnej weny która naszła mnie o godzinie około 0.00 I jest :) Co do następnego jak będe miała czas od razu go napiszę bo mam go poukładanego w głowie :D Trochę to dziwnie napisąłam chyba się pokapujecię :D

Mam nadzieję, że tak potoczona sprawa nie zawiedzie was i nie zniechęci was do czytania dalej mojego opowiadania. Obiecuję, że cierpliwych i wytrwałych zadowoli koniec jaki planuje... Jeśli nie podam wam adres i będziecie mogli przyjechać osobiscie mnie pokroić :D

Co do dedykacji. Rozdział dedykuję:

Po pierwsze Dramione;3 Ponieważ dopingowała mnie przed Prawkiem :D
Po drugie L.Black mojej starej (i tu cenzura) dup*e która w niedziele skończyła 18 lat. Jeszcze raz Szto Lat. I wybacz mi. Planowałam coś wydukać na tego 18 ale nie miałam natchnienia :D 

Kocham was wszystkich
Dziękuje barzo♥ 

22 komentarze:

  1. wow. Tylko tyle moge powiedziec. Czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah jak się cieszę, że wywołałam takie emocje!!!

      Usuń
  2. No zaskoczyłaś mnie, ale to dobrze :) ja tylko mam nadzieje, że nie masz zamiaru wykończyć Hermiony albo zostawić jej jako jakiegoś ducha, bo wtedy to chyba nie wytrzymam :p Co do rozdziału, to oczywiście świetny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Liczyłam na to, że to tylko zwykłe osłabienie. No ale cóż i tak mi się podoba i mam nadzieje, że ten kto skrzywdził Mione będzie cierpiał jak najdłużej. Czekam na nn i weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG, i wielkie WOW, po prostu nie mam nic więcej do dodania, naprawdę odjęło mi mowę, pierwszy raz gratuluje, sprawiłaś że nie wiem co powiedzieć, no po prostu zostałam zgaszona ja świeczka :D
    Pozdrawiam, Charlotte
    http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja !!! Dziekuje za dedykacje ;D

    Rozdziak to jedno wielkie WOW *.*
    Niespodziewalam sie takiego obrotu sprawy =D

    Draco... Lec szukac tej *#$%&!#* co jej to zrobiala!!
    Pokroj, pocwiartuj i jescze niewiem co zrob, tylko wydobadz te imformacje!

    Mionka... Napewno bedzie dobrze. Niamartw sie. Draco znajdzie odtrudke ;3

    Pozdrawiam cieplutko i zycze weny.
    Twoja Dramione

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.:)
    Przede wszystkim gratuluję zdanego prawka.:D Wiem, jak ciężko je zdać.;D Sama dopiero zaczynam.;p

    Rozdział jest wzruszający. Szkoda mi Mionki, jednka mam nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży.

    Pozdrawiam,
    La_tua_cantante_

    zapraszam na:
    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeraziłaś nie. Mam nadzieje, że jakoś uda im się uratować Hermionę. Bo aż nie chce myśleć, co Draco ze sobą pocznie.
    Czekam z zapartym tchem na kolejny rozdział
    pozdrawia Avad ka ;*
    i zapraszam do siebie na http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. eh...już stara...:) Dlaczego chcesz zabić Hermionę?? Obiecuję jeżeli jej coś zrobisz albo dziecku to ja nie potrzebuje adresu żeby się do Ciebie dostać i cię pokroić:) Rozdział cudowny i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i wgl to możesz wpaść kochana;*** Dawno się nie widziałałyśmy jak w poniedziałek.xd

      Usuń
  9. nie zabijaj Miony, proooszę. : ( a co do rozdziału to świetny, ale smutny. czekam na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Na brode Merlina! Ten rozdzial to istny wyciskacz lez :( Jest mi teraz tak smutno, ze nawet cala tabliczka czekolady nie pomoze :( Jednak to, co napisalas pod rozdzialem daje mi nadzieje, ze jednak Draco uratuje Mione. Bo wiesz, ja jestem taka wrazliwa dusza, nie znosze smutnych zakonczen :)
    Gratuluje zdania egzaminu :)
    Pozdrawiam i zycze weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz proszę :*** Kupię ci drugą tabliczkę!!!

      Usuń
  11. O matko, po prostu mam ochote zabic, pokroic, zakopac, odkopac i pocwiartowac tą glupia babe z Paryża co sie ugania za Draco!!! Jak ona w ogole mogla cos takiego zrobic?! Rozdzial oczywiscie genialny, tylko blagam Cie, niech to wszystko sie zakonczy HAPPY ENDEM :) Pozdrawiam i zycze duzo weny :)
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiedziałam, że to była to babsko z Paryża! Rozdział smutnawy, ale ma w sobie to tak zwane "coś". Oby tak dalej.

    emikomidori.

    OdpowiedzUsuń
  13. czadowo ale na bank ja uratuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa czytelniczka :D Miło mi powitać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca

      Usuń
  14. zmartwiłam się tą sytuacją , ale co ważne zachęca mnie do czytania dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy